Leszek Miller w pewnych kręgach uchodzi za niezwykle kontrowersyjnego polityka. Były premier wielokrotnie dawał wyraz poglądom, które niekiedy stały w zupełnej sprzeczności z linią prowadzonej przez niego partii. Z tego powodu opinie lewicowych wyborców na temat jego osoby są dość skrajne, co nie przeszkadza mu oczywiście w dalszym dzieleniu się swoimi mądrościami ze światem.
Zobacz: Leszek Miller NIE POPIERA adopcji dzieci przez pary jednopłciowe: "Są szykanowane przez inne dzieci"
W ostatnim czasie Leszek Miller postawił na karierę europosła, dlatego coraz rzadziej gości w polskich mediach. Nie oznacza to jednak, że całkowicie zrezygnował z wizyt w studiach telewizyjnych. Całkiem niedawno Miller zgodził się na występ w Tańcu z gwiazdami, gdzie towarzyszył na parkiecie swojej wytatuowanej wnuczce, Monice. Stwierdził też w jednym z wywiadów, że jest ona dla niego "całym światem".
W ostatnich latach Leszek Miller zasłynął też inną kontrowersyjną decyzją. Chodzi oczywiście o start Magdaleny Ogórek jako kandydatki SLD w wyborach prezydenckich w 2015 roku, co do tej pory wytykają mu komentatorzy polskiej sceny politycznej. Jako "ojciec sukcesu" Magdy, która w wyborach uciułała aż 2,38 procent głosów, polityk musiał też wziąć odpowiedzialność za jej spektakularną porażkę. Jest to szczególnie istotne teraz, gdy Magdalena Ogórek robi zawrotną karierę jako dziennikarka TVP.
Tę palącą kwestię, szczególnie w obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich, Leszek Miller postanowił skomentować we wpisie zamieszczonym na Facebooku. Były premier tłumaczy w nim kulisy wyboru Magdy na kandydatkę SLD i zaznacza, że widywali się już wcześniej wielokrotnie na bankietach organizowanych przez partię.
"Magdaleny Ogórek nikt nie wyciągał "z kapelusza". W 2011r. była kandydatką SLD w wyborach parlamentarnych z okręgu Rybnik. Reklamowali ją wtedy Aleksander Kwaśniewski i Ryszard Kalisz. Była ściśle związana z przewodniczącym Napieralskim i ówczesną grupą przywódczą. Spotykałem ją na wielu imprezach SLD. To nie była osoba, która pojawiła się znikąd, a decyzja o jej wyborze była podjęta w sposób kolektywny" - czytamy we wpisie byłego premiera na Facebooku.
W dalszej części swojego oświadczenia Leszek Miller postanowił wbić szpilę byłej współpracownicy. Zgodnie ze słowami byłego premiera, Magdalena Ogórek nie chciała słuchać niczyich rad i wkrótce zaczęła się dystansować od własnego ugrupowania.
"Magdalena Ogórek zaczynała z wysoką pozycją i gdyby stosowała się do naszych wskazówek, a zwłaszcza do wskazówek człowieka, który naprawdę chciał jej pomóc, nieżyjącego już Tomka Kality, mogłaby zakończyć kampanię zupełnie inaczej. Uznała, że sama wie lepiej, zaczęła się dystansować od SLD uznając, że ten elektorat i tak na nią zagłosuje" - twierdzi były szef partii.
Miller przyznaje też, że aktywności obecnej dziennikarki TVP bardzo nie spodobały się kierownictwu SLD. Ostatecznie Magda poniosła porażkę, a wina spadła właśnie na niego.
"Popełniała błąd za błędem. W pewnym momencie mieliśmy nawet szczerą chęć poinformować opinię publiczną, że już jej nie wspieramy... Ja byłem wówczas przewodniczącym SLD, a główny ciężar odpowiedzialności zawsze spoczywa na kapitanie statku" - zakończył swoją odezwę polityk.
Myślicie, że Magda wkrótce odgryzie się jakoś (byłemu) koledze?