Ujawnienie horrendalnie wysokich wynagrodzeń czołowych pracowników Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zelektryzowało świat mediów. Choć oczywistym było, że stan konta włodarzy TVP każdego miesiąca wypełniają wielotysięczne kwoty, chyba nikt nie przypuszczał, że ich utrzymywanie na wysokich stołkach w tak ogromnym stopniu nadwyręża budżet finansowany z naszych środków.
Zarówno byłe, jak i wciąż występujące na szklanym ekranie gwiazdy nie tylko pokusiły się o potężną krytykę rozpusty za pieniądze podatników, ale też same podały do publicznej wiadomości wysokość swoich pensji otrzymywanych w trakcie zatrudnienia w Telewizji Polskiej. Popularne prezenterki, jak np. Monika Richardson czy Karolina Pajączkowska przedstawiły konkretne kwoty. Nie wszyscy jednak byli tak skłonni do finansowych zwierzeń.
Magdalena Ogórek wymigała się od odpowiedzi. Były szef szydzi z jej wypowiedzi
O wypowiedź na ten kontrowersyjny temat została przez nas poproszona Magdalena Ogórek. Dziennikarka przez ostatnie 7 lat występowała na antenie TVP Info w roli prowadzącej m.in. program "Minęła 20" oraz satyrycznego podsumowania dnia pt. "W tyle wizji". Jej telewizyjna kariera w mediach publicznych została przerwana wskutek zainicjowania przez nowe władze roszad personalnych prowadzonych na szeroką skalę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
ZOBACZ TEŻ: Nie chcieli wpuścić Magdaleny Ogórek do siedziby TVP. Wdała się w dyskusję z ochroną (WIDEO)
44-latka nie była zbyt wylewna. Wyraźnie chcąc uniknąć upubliczniania swoich zarobków, wykręciła się bardzo sprytnym argumentem.
Nie chciałabym się wypowiadać o zarobkach innych, nawet jeśli zainteresowani sami publikują takie treści w sieci. Damy o pieniądzach nie rozmawiają - krótko odpowiedziała.
Słowa Magdaleny Ogórek wyraźnie rozbawiły twórcę jej medialnego sukcesu i szefa w jednej osobie. Nie trzeba zagłębiać się w odmętach polityki, by przypomnieć sobie, jak Leszek Miller w 2015 roku forsował jej kandydaturę w wyborach prezydenckich z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jej działalność polityczna dobiegła końca wraz ze sromotną porażką w walce o objęcie najważniejszego urzędu w państwie.
Były premier pozwolił sobie na uszczypliwość względem dawnej koleżanki. Wykorzystał swoje niemałe zasięgi na portalu X, odnosząc się do jej wypowiedzi opublikowanej dziś na Pudelku.
Magdalena Ogórek o zarobkach w TVP: "Damy o pieniądzach nie rozmawiają". Premier Thatcher: "Jeśli musisz zapewniać, że jesteś damą, to nie jesteś" - wbił szpilę byłej pracownicy mediów publicznych.
Kobieta, jak dotąd, nie odniosła się do słów Leszka Millera. Niespodziewanie rozkręciła się internetowa drama, wskutek której 77-latek z atakującego sam stał się ofiarą.
Leszek Miller odpiera zarzuty internautów o wypromowanie Ogórek
Wpis byłego przewodniczącego SLD odbił się szerokim echem wśród użytkowników dawnego Twittera. Polityk, liczący zapewne na poklask, otrzymał wiele komentarzy od internautów, którzy domagali się wyjaśnień. Dopytywali bowiem o powody, dla których wskazał Magdalenę Ogórek jako reprezentantkę swojej partii w wyborach prezydenckich.
Wie pan co, w tym momencie pokiwam z zażenowaniem głową i zapytam, kto ją przywlókł do polityki; Jakby pan był tak uprzejmy i wyjawił, dlaczego Ogórek a nie Kalisz?; Tak kąśliwie o osobiście wytypowanej i promowanej kandydatce na prezydenta RP?; Panie Premierze, wszystko fajnie, ale, do licha, czemu pan i pana koledzy byliście w stanie się nią tak zachwycać? - głowili się.
Leszek Miller jednym zdaniem odpowiedział na liczne zapytania obserwatorów polskiej sceny politycznej.
Proszę przeczytać książkę "Premier" - odparł, zachęcając do lektury rozmowy, jaką przeprowadził z nim Tomasz Lis.
Zgrabnie wybrnął z zawiłej sytuacji?
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Internauta wysłał Leszkowi Millerowi zdjęcia wytatuowanych POŚLADKÓW! "Zrobiłem mu święta". Monika Miller reaguje (FOTO)