Lexy Chaplin jest obecnie jedną z najsłynniejszych rodzimych youtuberek, a jej profil na Instagramie śledzi już grono prawie dwóch milionów (!) fanów. Do tego zastrzyku popularności niewątpliwie przyczyniło się członkostwo w okrytym złą sławą Teamie X. Dziewczyna przez osiem miesięcy ukazywała kulisy mieszkania z ekipą influencerów w konstancińskiej willi, niejednokrotnie wywołując w sieci burzę. Zgodnie z przewidywaniami ta przygoda nie potrwała zbyt długo...
Na samym początku Lexy utrzymywała, że rozstała się z Teamem X w zgodzie. Z czasem okazało się, że pozornie intratna współpraca - delikatnie mówiąc - nie była dla Chaplin zbyt opłacalna, a na dodatek, opuszczając posiadłość, youtuberka naruszyła zasady obowiązującego ją kontraktu. Koniec końców sprawa wylądowała w sądzie.
Obecnie Lexy przygotowuje się do swojej drugiej walki na High League, czyli federacji Malika Montany, w której mierzą się ze sobą głównie patocelebryci, raperzy czy influencerzy. W rozmowie z Michałem Dziedzicem 22-latka postanowiła uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć o toczącej się sprawie sądowej, która spędza jej sen z powiek. Wygląda na to, że wycofanie się z Teamu X może ją sporo kosztować.
Sprawa jest w toku - powiedziała. Jeszcze nic nie wiem. Prawda wyjdzie na jaw. Niech wygra ta osoba, która ma rację.
Celebrytka potwierdziła, że faktycznie podpisywała kontrakt z agencją. Ta jednak sama miała dopuścić się rażących uchybień.
Nie zastosowałam się do kontraktu, ale z ich strony nie wyglądało to tak, jak powinno wyglądać - twierdzi Lexy. To jest poważna sprawa w sądzie.
22-latka przyznała, że nie jest pewna, czy w obecnej sytuacji będzie zmuszona wypłacić odszkodowanie w wysokości dziesiątek czy może nawet setek tysięcy złotych.
Nie wiem, ile to wyjdzie, ale mam nadzieję, że zwycięży prawda - oceniła.
Lexy po raz kolejny poruszyła również wątek pieniędzy, których za czasów Teamu X nie miała zbyt wiele. Zobaczcie cały wywiad.