Miley Cyrus na początku roku zatrzęsła rynkiem muzycznym, kiedy to wypuściła piosenkę "Flowers". Utwór nie tylko w błyskawicznym czasie podbił niemal wszystkie listy przebojów, ale i stał się swoistym hymnem niezależnych kobiet. Mimo że nazwisko byłego męża ani razu nie pojawiło się w piosence, to fani artystki nie mieli wątpliwości, że "piosenka zemsta" jest właśnie o Liamie. Sam teledysk miał zawierać ponoć szereg ukrytych przekazów, które miały nawiązywać do jej relacji z aktorem.
Już sama data wypuszczenia singla była nieprzypadkowa, bo świat mógł zapoznać się z "Flowers" akurat 13 stycznia, kiedy to Liam świętował 33. urodziny. Piosenka traktowana jest jako odpowiedź na utwór Bruno Marsa "When I Was Your Man", który to Hemsworth miał zadedykować Miley na weselu. Później fani doszukiwali się jeszcze powiązania pomiędzy garniturem piosenkarki, w którym to tańczy w teledysku, z tym, który Liam miał na sobie podczas jednego z eventów. To właśnie wtedy można było zobaczyć, jak krytykuje zachowanie swojej ówczesnej ukochanej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Liam Hemsworth pozwał Miley Cyrus za "Flowers"?
Wkrótce po tym, jak piosenka Miley osiągnęła gigantyczny sukces, w mediach pojawiła się informacja, że Liam Hemsworth nie tylko nie podziela zachwytu nad utworem byłej żony, a dodatkowo ma zamiar ją pozwać za zniesławienie. Na Twitterze można było nawet odnaleźć dokument, który miał tylko potwierdzać doniesienia internautów, że byłe małżeństwo wkrótce spotka się w sądzie. Powodem takiego stanu rzeczy miał być zagrożony kontrakt Hemswortha z Netflixem, a konkretniej - jego rola w "Wiedźminie". Ponoć popularna platforma streamingowa miała obawiać się, że negatywny odbiór aktora w mediach, niekorzystnie wpłynie na całą produkcję.
W przedstawionym przez internautów dokumencie można było przeczytać między innymi, że Liam "doznał uszczerbku na publicznym wizerunku, co odbiło się również na jego dochodach". Teraz "Daily Mail" poinformował jednak, że to wszystko to tylko oszustwo internautów. Traktowany jako źródło dokument miał pochodzić ze strony generatora dokumentów, gdzie można odnaleźć identyczny szablon, jak ten użyty przez użytkowników Twittera. Sfałszowane zostały również podpisy, które zostały ściągnięte z Google, a obraz celowo został rozmazany tak, by wyglądał jak "prawdziwy wyciek".
Wygląda więc na to, że fani Miley są naprawdę zdeterminowani, by jej kawałek jak najdłużej utrzymał się na szczycie list przebojów...