Lily Allen zadebiutowała w 2006 roku, a jej muzyczna kariera zapowiadała się wyjątkowo obiecująco. Artystce udało się wylansować kilka przebojów, które wciąż można usłyszeć w międzynarodowych rozgłośniach radiowych. Ku zaskoczeniu wiernych fanów, sława Lily dość szybko przygasła. Piosenkarka wydała ostatni album w 2018 r., tuż po rozwodzie z Samem Cooperem. Później próbowała swoich sił w aktorstwie, lecz trudno mówić o większym sukcesie na tym polu. Dziś o Allen mówi się głównie w kontekście życia prywatnego i publicznych wynurzeń, które są szeroko komentowane w sieci. Całkiem niedawno 39-latka przyznała m.in., że "dzieci zrujnowały jej karierę", a także zaskoczyła niekonwencjonalnymi "poradami" wychowawczymi.
PRZYPOMNIJMY: Lily Allen zaskakuje "poradami" wychowawczymi. Zamierza polecieć PIERWSZĄ KLASĄ, a 13-letnią córkę wpakować do drugiej. Miło?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lily Allen pozbyła się psa. "Zrujnowała mi życie"
Ostatnio o Allen znów zrobiło się głośno po tym, jak piosenkarka podzieliła się w nowym odcinku autorskiego podcastu zaskakującym wyznaniem. Gwiazda wyjawiła, że wraz z mężem i dwiema córkami zastanawia się nad adopcją pieska chihuahua. Uwagę internautów skupiła się jednak na pupilu, którego Lily i jej ukochany David Harbour adoptowali w 2021 roku i chętnie chwalili się nim na specjalnie założonym, instagramowym profilu... aż do czasu. Ostatnie zdjęcie suczki opublikowano w maju 2021 roku. Co się stało z uroczą Mery? Wokalistka pospieszyła z "wyjaśnieniami", które z pewnością wielu osób nie zadowolą.
Wiesz co, właściwie adoptowaliśmy już razem psa. Ale potem zjadł mój paszport, więc zabrałam ją z powrotem do domu. Zjadła wszystkie trzy nasze paszporty i wizy. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile mnie kosztowała wymiana wszystkiego, bo to było w czasie pandemii, więc był to absolutny logistyczny koszmar, ponieważ ojciec moich córek mieszka w Anglii, nie mogłam im zorganizować spotkania z tatą przez jakieś cztery, pięć miesięcy, bo ten piep**ony pies zjadł paszporty. Po prostu nie mogłam na nią patrzeć. Pomyślałam: "Zrujnowałaś mi życie" - wspominała piosenkarka.
Poza tym, wiesz, paszporty nie były jedyną rzeczą, którą jadła. Była bardzo źle wychowanym psem i naprawdę bardzo się starałam, ale nie wyszło. Paszporty były, że tak powiem, kroplą, która przelała czarę goryczy - dodała Lily Allen.
Internauci oburzeni postawą Lily Allen
Pod zdjęciami suczki, które wciąż widnieją na Instagramie, pojawiło się mnóstwo krytycznych komentarzy pod adresem jej byłej właścicielki.
Hej, Lily, cieszę się, że zwróciłaś to słodkie maleństwo, mam nadzieję, że trafiła do dobrego domu z odpowiedzialnym właścicielem, który rozumie, że szczeniaki, podobnie jak dzieci, włożą wszystko do pyska, jeśli damy im szansę. To żywe istoty, nie roboty - napisała internautka.
Pytanie jakie należy zadać, brzmi: Gdzie zostały paszporty, że ten szczeniak tak łatwo mógł je zdobyć i przeżuć?! Wina spoczywa na ludziach, nie na szczeniaku - zauważył inny użytkownik Instagrama.
Nie powinnaś dostać pozwolenia na adopcję kolejnego zwierzęcia - czytamy pod ostatnim postem na profilu suczki Mary.