W lutym zeszłego roku o Hannie Lis zrobiło się głośno dzięki wpadce na wizji. Podczas jednego z wydań Panoramy widzowie mogli zobaczyć paczkę papierosów Marlboro, którą zostawiła na stole. Lis zapewnia, że nie otrzymała pieniędzy za kryptoreklamę, co sugerowali Internauci. Podejrzenia pojawiły się ponieważ w takich "akcjach" brał wielokrotnie udział jej mąż, używając do nich nawet wizerunków swoich dzieci. Ostatnio reklamował napój Powerade i luksusową warszawską siłownię. Po wielu krytycznych opiniach usunął swój wpis, nie komentując dlaczego.
Dziennikarka, która dzięki wpadce zyskała nowy pseudonim, Hanna "Marlboro", zapewnia, że tym razem nie wzięła przykładu z męża.
Przeprosiłam, bo to nie powinno się było zdarzyć, nie mam żadnego wytłumaczenia. Niestety, palę i wszystkich do tego zniechęcam. To się nie powinno było zdarzyć, więc wstydzę się do tej pory - tłumaczy w rozmowie z Newseria Lifestyle. Nie, no oczywiście, wzięłam 20 milionów od Marlboro. Nie, no błagam.
Przyznała też, że w tym roku chce rzucić palenie: "Postanowień było już kilka, może tym razem będzie ostatnie. To nie jest fajny nałóg, zwłaszcza dla kobiety."
Trzymamy kciuki.