Lisa LaFlamme od lat pracowała na swoją pozycję w kanadyjskich mediach. Widzowie cenili jej dziennikarski profesjonalizm, który prezentowała na szklanym ekranie przez 35 lat. Choć jeszcze niedawno pracowała dla tamtejszej stacji CTV, to kilka dni temu firma Bell Media postanowiła usunąć ją z dotychczasowego stanowiska.
Zobacz też: Marina Diamandis pokazała SIWE ODROSTY! "Przeciwstawianie się kanonom piękna jest CHOLERNIE TRUDNE"
Lisa LaFlamme znika z anteny po 35 latach
Decyzja kierownictwa o wypowiedzeniu umowy Lisy LaFlamme wywołała w mediach lawinę komentarzy. W oficjalnym komunikacie co prawda przewinęła się wzmianka o "zmieniających się nawykach widzów", jednak wielu dziwiło to, że kobieta nagle straciła pracę po tak wielu latach na antenie i to na 2 lata przed wygaśnięciem umowy.
W końcu głos zabrała też sama zainteresowana, która, z racji braku możliwości pożegnania się z widzami na antenie, wydała oświadczenie na Twitterze. Wspomina w nim, że jej zwolnienie tłumaczono "decyzjami biznesowymi" i wciąż jest w szoku po tym, w jaki sposób podziękowano jej za współpracę. Zachowała przy tym klasę i nie ujawniła, jak wyglądały kulisy tej decyzji.
Przez 35 lat miałam przyjemność gościć w waszych domach, więc uznałam, że najlepiej, jak sama wam to przekażę. Bell Media zdecydowało się nagle zakończyć naszą współpracę, nazywając to "decyzją biznesową". Oniemiałam. Jestem zszokowana i rozczarowana ich decyzją. Poproszono mnie też, abym przekazała te wieści, dopiero gdy ustalimy szczegóły zakończenia mojej umowy - przekazała.
Nie kryła przy tym, że miała jeszcze wiele do zrobienia jako dziennikarka CTV News, a ona sama nie miała wpływu na decyzję stacji.
Byłam pewna, że w wieku 58 lat będę miała dużo więcej czasu, aby opowiedzieć historie, które wpływają na nasze codzienne życie. Niestety moja droga w CTV dobiegła końca. Podejrzewam, że to moje oficjalne pożegnanie, dlatego jestem wdzięczna za wasze wsparcie. (...) To bardzo przykre odchodzić ze stacji w sposób, który nie był moim wyborem, ale chcę, żebyście wiedzieli, że praca dla was była dla mnie kwestią honoru - tłumaczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lisa LaFlamme zwolniona z powodu... siwych włosów?
O ile w oświadczeniu dziennikarki nie padło stwierdzenie, że podstawą zwolnienia były jej wiek czy aparycja, to wyraźnie sugerują to medialne doniesienia. Jak donosi portal The Globe and Mail, jedna z osób decyzyjnych w redakcji CTV News miała pozwolić sobie na dość kontrowersyjną uwagę.
Umieszczony przez portal cytat wskazuje na to, że dyrektorstwu przeszkadzały siwe włosy prezenterki. Wcześniej LaFlamme miała zrezygnować z ich farbowania podczas pandemii, co najwyraźniej nie spotkało się ze zrozumieniem przełożonych.
Kto na to pozwolił, żeby Lisa miała siwe włosy? - miała pytać cytowana osoba.
Co więcej, LaFlamme miała mieć wiele konfliktów ze wspomnianym dyrektorem, co było ponoć efektem "dziennikarskich spięć" między obojgiem. W obronie prezenterki szybko stanęli koleżanki i koledzy po fachu, medialni eksperci, a nawet minister środowiska, która nazwała decyzję stacji "szokująco tandetną". Wśród komentujących pojawiło się też wiele oskarżeń o ageizm i seksizm.
Firma nie zdecydowała się skomentować doniesień o tym, jakoby siwe włosy dziennikarki miały wpływ na ich decyzję. Podczas wewnętrznego spotkania firmy tłumaczyła się jednak dyrektor stacji, która twierdziła, że wygląd ani wiek Lisy nie miały tu nic do rzeczy.
Jestem kobietą. Jestem tu od 25 lat. Czy naprawdę sądzicie, że wyrzuciłabym z pracy kobietę, tylko dlatego, że jest kobietą? - miała pytać wicedyrektor firmy, Karine Moses.
Jak widać, nie wszyscy jej uwierzyli... A jakie jest Wasze zdanie?