O ile jeszcze parę lat temu Roman Polański mógł cieszyć się tytułem najbardziej uznanego polskiego reżysera na arenie międzynarodowej, teraz, w dobie ruchu MeToo, filmowiec stał się w środowisku filmowym persona non grata. Od czasu do czasu w mediach wypowiadają się pojedynczy obrońcy 87-latka, którzy twierdzą, że laureat Oscara już odpowiedział za swoje grzechy, jednak coraz więcej osób publicznie potępia gwiazdora.
Pomimo oskarżeń po adresem Polańskiego, nadal jest on zapraszany na prestiżowe imprezy, a nawet... nagradzany. W tym roku film Polańskiego pt. Oficer i Szpieg był nominowany do Cezarów (francuskiego odpowiednika Oscarów) w aż 12 kategoriach, zdobywając trzy statuetki. Już po ogłoszeniu nominacji przedstawicielki środowisk feministycznych orzekły, że to "honorowanie gwałciciela, który ucisza swoje ofiary".
Do grona zdeklarowanych popleczników owianego złą sławą reżysera od lat należy jego koleżanka z branży, Agnieszka Holland. Na youtubowym kanale Imponderabilia pojawił się wywiad Karola Paciorka z reżyserką, w którym 71-latka po raz kolejny stanęła w obronie Romana. Zaczęło się od przytoczenia przez Paciorka słów Polańskiego podczas ostatniego festiwalu Berlinale, kiedy to twórca Dziecka Rosemary miał między wierszami stwierdzić, że nie będzie już tworzył żadnych filmów.
Ja nie słyszałam tej deklaracje, ale mimo tego co powiedział, myślę, że byłoby mu trudno, ponieważ już byłoby mu trudno znaleźć pieniądze na film - odparła Agnieszka. W momencie, gdy przy każdym jego filmie, a szczególnie tym ostatnim następuje tak strasznie silny czarny PR. A Roman nie robi tanich filmów. Nawet jeśli robi kameralne filmy, to one też kosztują. Także wydaje mi się niestety, że nie zrobi.
Przeprowadzający wywiad przytoczył też stwierdzenie Agnieszki, iż "jest hipokryzją Amerykańskiej Akademii Filmowej, że najpierw uznaje film, potem podaje się do dymisji, znając Romana Polańskiego i wiedząc przez lata jakie były wobec niego zarzuty". Paciorek zapytał rozmówczyni, czy jej zdaniem Roman nie będzie mógł robić filmów przez błędy, które popełnił w przeszłości, czy to się będzie zmieniało i filmowiec jeszcze wróci do łask.
Jest kilka wątków w tej sprawie - dumała Holland. To co zrobił jest czynem wysoce potępianym. Można znaleźć jakieś wytłumaczenia tego co było później. Tego, że uciekł z USA, ponieważ amerykański system sprawiedliwości nie gwarantuje sprawiedliwego wyroku, a w jego wypadku stało się oczywiste, że została naruszona umowa. W ogóle system umów dla nas Europejczyków jest niezrozumiały. Prawnie jest to bardzo skomplikowana sprawa. Niemniej w Polsce odbył się proces, który badał to, czy istnieją możliwości ekstradycji, czy on jest człowiekiem legalnym, czy nielegalnym i niezależny sąd uznał, że jest on człowiekiem legalnym, że niejako ta jego wina tam została już niejako osądzona i ukarana. To są skomplikowane problemy prawne.
W dalszej części rozmowy reżyserka wskazała wiele "problemów" w sprawie Polańskiego, uznając, że jej serdeczny znajomy stał się "kozłem ofiarnym" nowego systemu.
Drugim problemem jest ogromna zmiana obyczajowa, która nastąpił - kontynuowała swój wywód. W konsekwencji MeToo nastąpiło ogromne samouświadomienie kobiet, potrzeba rewanżu za to, kiedy te prawa kobiet nie były respektowane, również właśnie w niektórych środowiskach, jak filmowe i celebryckie. Tutaj te emocje są tak silne, że sprawa, która się przedawniła kiedy był człowiek o wiele młodszym, zupełnie innym, nie miał żony, dzieci, no po prostu był inny wróciła. Instytucja przedawnienia jest czymś humanitarnym i jestem jej wielką zwolenniczką, z wyjątkiem jakiś takich zbrodni, których nie można…
No ale trudno walczyć a takim ogromnym trendem, ruchem społecznym, bo to jest bezcelowe. Czy Roman znalazł jakieś słowa, które by to rozbroiły? No widocznie nie, ale czy dano mu taką szansę prawdziwej wypowiedzi? Czy chciano go wysłuchać? Też nie. Wypłynęły jakieś nowe oskarżenia, jakichś innych kobiet, też sprzed wielu lat. Czy one są wiarygodne? On twierdzi, że nie. Zasada jest taka, że raczej się powinno wysłuchać, co mówi potencjalna ofiara i założyć, że ona mówi prawdę, tak jest w przypadku ofiar pedofilii. To jest strasznie skomplikowana sprawa, ale nie zmienia to faktu, że Roman Polański stał się kozłem ofiarnym tego wszystkiego. Na niego zlała się ta cała agresja i to często idąca od ludzi, którzy go podziwiali i grzali się w cieple jego obecności, czy instytucji, która wiedząc - mówię tutaj o Weinsteinie - nie robiła nic, albo wręcz pomagała jakoś to utajać.
Holland zwróciła też uwagę na fakt, że w przeszłości branża filmowa rządziła się zupełnie innymi prawami, a takie przypadki, jak sprawa Polańskiego, wydarzały się na początku dziennym i nikomu to nie przeszkadzało.
W kontekście MeToo (...) sprawa Polańskiego była znana wcześniej. Teraz wyciąganie jej jest jakieś nieludzkie. Znam Polańskiego, lubię go, cenię go bardzo jako reżysera i kolegę, bo był zawsze dobrym kolegą, który pomagał (...) Mam do niego osobistą głęboką sympatię jednocześnie nie znaczy to, że podoba mi się to co zrobił, w ogóle mi się to nie podoba, ale też wiem, bo mam swoje lata, jak wyglądała scena erotyczna i stosunki damsko-męskie w tamtych czasach. A wyglądały zupełnie inaczej. Teraz patrzy się ahistorycznie. Lubimy upraszczać, lubimy potępiać - zakończyła.
Myślicie, że Polański doceni jej lojalność?