Jak wiadomo, koronawirus nie wybiera. Tym samym pandemia dała się we znaki nie tylko "zwykłym obywatelom", ale również wyraźnie dotknęła rodzime podwórko showbiznesowe. O kolejnych zakażonych osobach z pierwszych stron gazet informujemy od wielu miesięcy. U jednych walka z COVID-19 szczęśliwie przebiegła bezobjawowo bądź łagodnie, u drugich zaś zmagania z wirusem skończyły się na szpitalnym łóżku.
Radosław Majdan opowiada o Covidzie: "Po każdym oddechu dostawałem ataków NIENATURALNEGO KASZLU"
O niebezpieczeństwie, które niesie za sobą śmiertelny patogen, dowiedział się na własnej skórze Łukasz Płoszajski. 42-letni aktor dał się poznać szerszej publiczności jako Artur Kulczycki w serialu Pierwsza miłość, gdzie występuje już od 16 lat. W czwartek Płoszajski poinformował fanów, że w wyniku powikłań po koronawirusie zmarł jego ukochany ojciec.
Dziękuje Ci za to, że spełniałeś moje wszystkie marzenia Tato, że nauczyłeś mnie jeździć na rowerze, na nartach, pływać i że robiłeś mi samolot, a ja zrzucałem bomby - napisał aktor pod zdjęciem z ojcem. Za tysiące zabaw, chowanie pistoletów pod korzeniem, za to, że nauczyłeś mnie łowić ryby i zbierać grzyby, i grać w karty, i za to, że nosiłeś mnie na barana, i za to, że pokazałeś mi, co jest w życiu ważne. Dziękuję Ci za to, że byłeś zawsze słowny, uczciwy i szczery. Za to, że zawsze mogłem na Ciebie liczyć i zawsze we mnie wierzyłeś. Dzięki Tobie miałem wspaniale dzieciństwo, a dziś mam cudowne życie. Dziękuję Ci za to, że zawsze byłem z Ciebie dumny, choć sam nigdy nie będę potrafił tak pływać i tak tańczyć jak Ty potrafiłeś. Zbyt rzadko mówiliśmy sobie Kocham Cię, ale wiemy obydwaj, że tak właśnie było. Kocham Cię Tato i nigdy nie zapomnę Twoich ostatnich słów.
Pan Wojciech trafił do szpitala we wrześniu i od tamtej pory zmagał się z wirusem. Jakiś czas temu na antenie Dzień Dobry TVN Płoszajski wyjawił, że jego ojciec został początkowo źle zdiagnozowany przez lekarzy.
Lekarz, który odwiedził go w sanatorium, zdiagnozował mu zupełnie inną chorobę niż zapalenie płuc - przyznał. Następnie wypuszczono go z sanatorium bez kolejnej kontroli lekarskiej i wypisu z sanatorium. Po powrocie do domu tata nie był w stanie umówić się z żadnym lekarzem. Pozostały jedynie teleporady. Nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby tata miał normalny kontakt z lekarzem. Chorując na zapalenie płuc ponad dwa tygodnie, w ogóle nie był leczony.
Składamy kondolencje rodzinie i bliskim aktora.