Tomasz Oświeciński "sławę" zdobył, występując w filmach najbardziej płodnego reżysera w kraju - Patryka Vegi. Grał u niego głównie gangstera z pistoletem w dłoni. Niespodziewanie w 2015 roku padł pomysł, by Oświeciński pokazał swoją "drugą twarz" Tym samym 48-latek otrzymał rolę Andrzejka w serialu "M jak miłość". Jak do tej pory nic nie wskazywało na to, by jego przygoda z produkcją TVP miała się nagle zakończyć, jednak scenarzyści właśnie udowodnili, że potrafią widzów zaskoczyć...
We wtorek media obiegła informacja, że zarówno Tomasz Oświeciński, jak i jego serialowa małżonka Olga Szomańska odchodzą z "M jak miłość". Jak donosi "Świat Seriali", Marzenka i Andrzejek zostaną uśmierceni i osierocą córkę. Co więcej, śmierć odniosą w wypadku samochodowym, który spowoduje pijany Jaszewski (Tomasz Lulek).
By utrzymać wielomilionową widownię przed telewizorami, od czasu do czasu potrzebny jest zabieg dramaturgiczny, który wstrząśnie fanami. Musimy dostarczać naszym widzom całego spektrum elektryzujących emocji. W tym sezonie zobaczą na małym ekranie zarówno długo oczekiwany ślub Pawła (Rafał Mroczek) z Franką (Dominika Kachlik), jak i śmierć Lisieckich. (...) Podczas wielogodzinnej burzy mózgów postanowiliśmy, że nie pozbędziemy się z obsady nikogo z rodziny Mostowiaków, tylko kogoś z jej najbliższego otoczenia. Ostatecznie padło na Marzenkę i Andrzejka - zdradza źródło magazynu "Świat Seriali".
To jednak nie wszystko. Oświeciński zdążył już dość wymownie i niechętnie skomentować swoje "odejście" z serialu.
To nie była moja decyzja. Usłyszałem, że śmierć w serialu podnosi oglądalność - wyznał oszczędnie w rozmowie z "Super Expressem".
Ostatni odcinek "M jak miłość" z Oświecińskim widzowie zobaczą w tym miesiącu. Będziecie tęsknić?