Henryk Gołębiewski należy do grona tych aktorów, którzy przygodę z występami na ekranie rozpoczęli jeszcze jako dzieci. Mężczyzna na początku kariery zagrał w takich filmach jak m.in.: "Podróż za jeden uśmiech", "Wakacje z duchami" czy "Stawiam na Tolka Banana". Mimo że w pewnym momencie dorosłego życia zaczął zmagać się z problemem alkoholowym, w ciągu kolejnych dekad wystąpił w wielu kultowych produkcjach. Za kreację zbieracza złomu, tytułowego Ediego, został nawet nagrodzony Złotą Kaczką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć Gołębiewski wciąż działa jako aktor, a w ostatnim czasie mogliśmy go oglądać w "Weselu" Wojciecha Smarzowskiego czy w takich serialach jak np. "Świat według Kiepskich", z pewnością nie jest typowym celebrytą. 66-latka na próżno szukać na branżowych eventach oraz na pierwszych stronach gazet, a media na co dzień raczej o nim milczą. Zdecydowanie też nie zachowuje się tak jak typowy miłośnik blasku fleszy. W ostatnio tygodnikowi "Świat i Ludzie" wywiadzie powiedział:
(...) Świat celebrytów czy świat zwykłych ludzi, co za różnica. Wykonuję pracę aktorską najlepiej, jak mogę, tak samo fizyczną. To i to jest pracą. Jestem rozpoznawalny i czasem, gdy na przykład jadę na plan do Wrocławia, do serialu "Lombard. Życie pod zastaw", ludzie w drodze zagajają: "Panie Heniu, chciałem z panem porozmawiać". To przecież nie odpowiem: "Nie, ja się spieszę". Ja zawsze zaczynam od siebie. Jak w takiej sytuacji bym się poczuł?
Okazuje się, że Henryk pracę przed kamerą łączy z fuchą... montera klimatyzacji. Nie robi tego jednak z myślą o pomnażaniu majątku, bo, jak przekonuje, niewiele mu do szczęścia potrzeba. Na co dzień mieszka w niewielkim mieszkaniu.
Mamy 51 metrów, są 3 osoby, zmieszczą się i mniej jest do sprzątania. Przed laty, gdy pracowałem w ekipie remontowo-budowlanej, to pewien pan powiedział: "Mam dwupiętrową chałupę, myślałem, że dzieci się wprowadzą, ale tak się nie stało. Nie wiem nawet, co jest na drugim piętrze. Nie chce mi się tam wchodzić". A tutaj? Każdy kąt znam, w dodatku mieszkamy przy metrze, samochód nawet niepotrzebny. Mamy mały ogródeczek, piwnicę z kolei dużą, mogę się schować - opowiada tabloidowi, dodając, że najważniejsza jest dla niego rodzina: żona Marzena i córka Róża. Zdradził też, jakie relacje łączą go z 14-letnią pociechą:
Mam z nią świetny kontakt, mam dla niej czas, nie tylko na lekcje - przekonuje z dumą aktor, o którego prywatnym życiu dotychczas wiadomo było niewiele.
Podczas rozmowy Gołębiewski ujawnił, czy jego latorośl zamierza pójść w ślady znanego taty:
Gdy była mała, chodziliśmy na castingi, ale jej to nie zainteresowało. A jak dziecka coś nie interesuje, to nie ma sensu namawiać. Ale ostatnio dostała propozycję, aby zagrać epizodzik w "Lombardzie". Chętnie poszła i chyba jej się podobało. Co będzie robiła w przyszłości? Nie ma siły, by coś jej narzucić. Różyczka sama zdecyduje. Nie wiadomo, ale myślę, że może pójść w artystycznym kierunku, ale raczej: taniec, śpiew - opisuje.
Zapytany zaś o plany na kolejne miesiące, odpowiedział:
Jak co roku: żebym miał pracę, by było normalnie na utrzymanie - wyznaje. A jak jeszcze parę złotych zaoszczędzę, to będę szczęśliwy. Nie jestem taki, żeby nie wiadomo co planować, zastanawiać się. Nie wiadomo jak się człowiek będzie czuł następnego dnia, nie ma co przewidywać - kwituje Henryk.