Emisja norweskiego show Sweatshop - Deadly Fashion, w którym trójkę znanych i popularnych blogerów modowych wysłano do fabryki ubrań w Kambodży, odbiła się głośnym echem również w Polsce. Bohaterowie programu byli zszokowani i przerażeni wyzyskiem pracowników szwalni dostarczających ubrania dla sieciówek. Internauci skrytykowali ich określając mianem nieznających życia, rozpieszczonych dzieciaków. Podobne zarzuty pojawiły się w stosunku do polskich szafiarek, które słyną z zamiłowania do chwalenia się drogimi, luksusowymi ubraniami. Jedna z nich, Macademian Girl, postanowiła się bronić.
Jest potrzebny nacisk, może bardziej nie na blogosferę, tylko na duże koncerny, które rzeczywiście wykorzystują pracowników, bo szyją ubrania za grosze, a potem narzucają na nie ogromną marżę i sprzedają je w sieciówkach. Niepotrzebnie się z tego zrobiła nagonka na blogerów – mówi w rozmowie z Newseria Lifestyle.
Tłumaczy również, że przeciętnego Polaka nie stać na drogie ubrania, stąd taka popularność sieciówek, które korzystają z efektów pracy chociażby wspomnianej fabryki w Kambodży: "W Polsce zarobki są, jakie są, dlatego nie można oczekiwać od ludzi, że będą na bluzkę, którą mogą kupić za 50 zł, wydawali 500, bo ich na to nie stać."
Przypomnijmy, jak bardzo różni się luksusowe życie szafiarek od życia młodych ludzi szyjących dla nich ubrania: