Macademian Girl przez lata uchodziła za "kolorowego ptaka" polskiej blogosfery. Swoją karierę rozpoczynała jako szafiarka i to dzięki barwnym stylizacjom zyskała popularność i uznanie internautów. Z czasem przełożyło się to oczywiście na inne propozycje zawodowe, a dziś, już jako Tamara Gonzalez Perea, podbija świat telewizji i branżę "coachingową".
Macademian Girl jest też jedną z tych celebrytek, które dzielnie walczą z wykluczeniami w polskim społeczeństwie. Eksblogerka nigdy nie ukrywała, że wielokrotnie spotykała się z rasizmem - zarówno z powodu koloru skóry, jak i pochodzenia czy egzotycznej urody. Niedawno kolejny raz dała temu wyraz w poście na Instagramie, który był szeroko cytowany w mediach.
Temat walki z rasizmem w przestrzeni publicznej postanowiła pociągnąć dalej Plejada, a pretekstem stała się deklaracja jednej z polonistek, która wystosowała do ministra edukacji pismo o usunięcie z listy lektur szkolnych W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza. Powód jest prosty - stosunek do innych kultur jest w nim dość archaiczny i może dziś budzić duże wątpliwości.
To książka, która pomimo wielu swoich wspaniałych cech, uczy pogardy, braku szacunku i poczucia wyższości nad każdym, kto nie jestem białym chrześcijaninem. Jaki jest cel indoktrynowania uczniów myśleniem o świecie sprzed stu sześćdziesięciu lat? Książek o przygodach dzieci nie brakuje na rynku wydawniczym i nie powinny nas przy "W pustyni i w puszczy" trzymać sentymenty, które kolejnym pokoleniom wypaczają obraz świata - argumentowała Katarzyna Fijołek.
O zdanie na ten temat portal zapytał właśnie eksblogerkę, która w większości zgadza się z argumentami polonistki. Tamara Gonzalez Perea wprost stwierdza, że W pustyni i w puszczy utrwala szkodliwe stereotypy i może szerzyć wśród młodych ludzi dezinformację.
Absolutnie nie uważam, że "W pustyni i w puszczy" jest w całości rasistowską książką, ale jestem zdania, że promuje wiele postaw, na które dzisiaj nie powinno być już przyzwolenia. Dzieci, które nie mają jeszcze przecież ani obycia w świecie, ani dystansu do tego co czytają, nie powinny nasiąkać w tak młodym wieku wykrzywionym obrazem innych kultur. Inaczej tę książkę odbiera dorosły, gdy ma już wykształcony światopogląd, a inaczej dziecko, które ma 11 lat i nie ma pewnych filtrów. Ta książka promuje słowa typu "Murzyn" oraz wiele krzywdzących stereotypów na temat rdzennych mieszkańców Afryki - twierdzi.
Jednocześnie influencerka uważa, że dzieło Henryka Sienkiewicza powinny czytać osoby dorosłe, które mają już elementarną wiedzę na temat otaczającego ich świata.
To jedna z podstawowych lektur, z której dzieci czerpią wiedzę o Afryce. Ktoś powie, że to jest fikcja literacka – oczywiście. Jednak inaczej taką fikcję odbierają dzieci, a inaczej dorośli. Nie widzę problemu w tym, że ta książka jest ogólnodostępna i nie chodzi przecież o to, że ma zostać teraz wpisana na listę książek zakazanych, ale niech czytają tę pozycję dorośli, a nie dzieci w szkole podstawowej. Młode umysły odbierają wiele treści dużo dosadniej. Trudno jest potem dziecku wytłumaczyć, że chociaż "w tej książce każdy czarny jest dziki, głupi i kradnie", to w rzeczywistości tak nie jest. Jest mnóstwo innych pozycji w kanonie lektur, które napisał Henryk Sienkiewicz, a przecież nie budzą one takich kontrowersji - zaznacza.
Ma rację?