Choć od dnia, w którym Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel ogłosili swoje rozstanie, minęło już sporo czasu, atmosfera wokół byłego związku celebryckiej pary wciąż jest bardzo gorąca. Wszystko za sprawą wynurzeń byłego wkrótce męża, który nie ustaje w informowaniu internautów, jak się czuje po odejściu żony i wtajemniczaniu świata w coraz to bardziej intymne szczegóły końca jego małżeństwa.
W niedzielę Hakiel wywołał prawdziwą burzę, opowiadając o kulisach rozstania z Katarzyną Cichopek. Jego sugestie, jakoby żona zostawiła go dla kogoś innego, sprawiły, że na głowę celebrytki posypały się gromy od oburzonych fanów. Skala hejtu była tak duża, że Cichopek musiała w końcu zablokować możliwość dodawania komentarzy na swoim Instagramie.
Następnego dnia "Super Express doniósł", że ktoś rozsyła do mediów nagrania rozmów Cichopek i Macieja Kurzajewskiego. Choć żadne z nich nie skomentowało ani słowem plotek o domniemanej relacji, wiele osób wierzy, że to właśnie słabość Kasi do kolegi z pracy doprowadziła do końca jej związku z Hakielem.
Jak pisał tabloid, nagranie rozmów telefonicznych pary trafiło do pracodawcy obojga. Cichopek miała od razu przekazać sprawę swojemu prawnikowi.
Dziś aferę z domniemanym wyciekiem prywatnych rozmów z Cichopek skomentował dla "Faktu" Kurzajewski.
Skierowałem sprawę do organów ścigania - odparł krótko.
Zastanawiacie się, kto stoi za "aferą podsłuchową"?