Kilka dni temu w mediach rozgorzała afera pomiędzy byłą uczestniczką "Love Island" Laurą Zawadzką a fotografem Maciejem Marsem, który w przeszłości był również kojarzony z Oliwią Bieniuk i Klaudią Halejcio. Zawadzka oskarżyła Marsa o to, że zdradzał ją, gdy była w ciąży. Kobieta nie przebierała w słowach relacjonując, jak miała wyglądać jej rzeczywistość u boku fotografa. Stwierdziła nawet, że "długo milczała, bo się bała".
W kolejnych dniach Laura opublikowała jeszcze screeny wiadomości, które miały świadczyć o niewierności partnera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maciej Mars wydał oświadczenie ws. afery z Laurą Zawadzką
We wtorek Maciej Mars opublikował na Instagramie oświadczenie dotyczące całej afery.
Wiele osób czekało, aż skomentuję całą nagonkę na mnie i wezmę udział w eskalacji tej sytuacji. Nie wezmę. Social media to nie jest miejsce na wydawanie osądów czy wyroków. Każdy z nas wierzy w to, co mu odpowiada. Nie mam wpływu na to, w co inni wierzą, ani na ich interpretację. O sile rażenia social mediów nie będę mówić, bo wiedzą to wszyscy. A może jednak prawie wszyscy, bo to, co złe, ma większą moc i zostaje na dłużej - zaczął na Instagramie.
To, co się wydarzyło w ostatnim czasie, przeszło moje pojęcie, co można zrobić z drugim człowiekiem i jego bezpieczeństwem i godnością. Zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy zrobiłem niedojrzale, wiele rzeczy w moim życiu zawiodło i wiele razy zawiodłem ja. Jednym słowem spie**oliłem wiele. Nie będę od tego uciekał, otwarcie się z tym zmierzę i naprawię to, co jest do naprawienia. Nie tylko dla siebie, ale również dla tych, których to dotknęło i których kocham. Jednak to, co pozostanie po tej akcji dla mojej małej córeczki, dla mojej mamy, dla całej mojej rodziny, będzie nie do naprawienia - kontynuował.
Dalej podziękował wszystkim, którzy oceniają sytuację "spokojnie i rzeczowo". Po raz kolejny podjął temat social mediów, wspominając, że cała ta afera obrazuje, jak działają media społecznościowe.
Kto zyskuje, a kto traci i co można zrobić dla zasięgów. Ale wierzę, że to się odwróci, bo z jakości swojej pracy nie zrezygnuję - mówił.
Stwierdził również, że nie zamierza odnosić się do konkretnych zarzutów, które są kierowane w jego stronę.
Trudno się odnosić do czegoś, co nie jest prawdą. Social media to nie jest miejsce na to. Od ustalenia prawdy są inne instytucje i jestem pewny, że one obiektywnie i bezstronnie ocenią wszystkie fakty - oznajmił.
Na koniec podziękował jeszcze wszystkim, który wierzą "w jego prawdę". Stwierdził również, że "Laura nie przewidziała konsekwencji tej całej afery".
Nasza relacja jest zakończona, bo za dużo wydarzyło się złego. Ale rodzicami Zoi będziemy do końca życia i musimy wziąć za to odpowiedzialność dla bezpieczeństwa moich bliskich - zakończył.