W ostatnim czasie w Telewizji Polskiej niewątpliwie dużo się dzieje. Wskutek zmiany władzy zarówno w siedzibach stacji, jak i na antenie rozpoczęła się bowiem prawdziwa rewolucja. Po odwołaniu dotychczasowego kierownictwa mediów publicznych i PAP przez ministra kultury widzowie TVP mieli już okazję obejrzeć kilka wydań całkowicie odmienionych "Wiadomości", pod nową nazwą, "19.30". Kilka dni temu wystartowało także odświeżone TVP Info. Najwięcej emocji wzbudzają jednak zmiany personalne w TVP, których ostatnio również nie brakowało. Szeregi stacji zasiliło już kilka nowych twarzy, odnotowano już także pierwsze, wielkie powroty. Nie obyło się również bez głośnych pożegnań. Ostatnio wyszło na przykład na jaw, że na antenie TVP nie zobaczymy już Marka Sierockiego, któremu, według doniesień "Faktu", nie przedłużono umowy.
Maciej Orłoś o dziennikarzach TVP. Tak skomentował zwolnienie Sierockiego
Informacja o zwolnieniu Marka Sierockiego dla wielu mogła być sporym zaskoczeniem - był on bowiem związany ze stacją od lat 80. i pojawiał się w wielu emitowanych tam programach. Pożegnanie dziennikarza z TVP zdążył już skomentować Wojciech Mann, głos postanowił także zabrać Maciej Orłoś. Gwiazdor "Teleexpressu", który w obliczu zmian zdecydował się wrócić do pracy w TVP po kilku latach przerwy, udzielił ostatnio obszernego wywiadu serwisowi Wprost. W rozmowie z Wiktorem Krajewskim Orłoś po raz kolejny już otwarcie powiedział, co sądzi o dziennikarzach, którzy współpracowali z Telewizją Polską w czasach rządów PiS, skomentował także ich obecne poczynania.
Zapytany o debiut Danuty Holeckiej w TV Republika, Orłoś przyznał, że nie interesują go "pseudodziennikarze" oraz politycy, którzy z państwowych mediów uczynili "tubę propagandową". Nie zamierza też oglądać występów Holeckiej w nowej stacji. Dziennikarz w rozmowie z Wprost nie ukrywał również, iż z przerażeniem obserwuje to, co obecnie dzieje się wśród dotychczasowych gwiazd TVP. "Okupowanie" siedziby stacji przez jej twarze określił jako przejaw desperacji, stwierdził też, że ich działania są pełne cynizmu. W toku dyskusji o motywach obrońców TVP padło pytanie o ostatnie zwolnienie Marka Sierockiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiktor Krajewski w rozmowie wspomniał, że Sierocki był związany z "Teleexpressem" za rządów różnych ugrupowań. Zapytał też Orłosia, czy jego kolega zasłużył na swój obecny los. Dziennikarz zaznaczył, że zawsze darzył Sierockiego sympatią i najchętniej wstrzymałby się od komentarza na jego temat. Postanowił jednak poświęcić mu kilka słów.
Znamy się od wielu lat i zawsze lubiliśmy się. Najchętniej powiedziałbym, że jest to dla mnie trudny temat i wolałbym o nim nie rozmawiać. (...) Obawiam się jednak, że mogę zostać źle zrozumiany... - odpowiedział Orłoś.
Orłoś w rozmowie z Krajewskim wprost zarzucił Sierockiemu, że ten stracił dziennikarską wiarygodność, będąc twarzą "Teleexpressu" w ostatnich latach. Jego zdaniem, w takim wypadku nie ma znaczenia, jaką dokładnie tematyką zajmował się dziennikarz.
Ale... Jeżeli ktoś firmuje swoim nazwiskiem program informacyjny, który nie realizuje i nie przestrzega żadnych reguł dotyczących uczciwego dziennikarstwa, tylko jest tubą propagandową partii politycznej, ten ktoś traci swoją wiarygodność dziennikarską. Nie ma to znaczenia, czy jest to dział kulturalny czy newsy - dodał w rozmowie z Wprost.
Maciej Orłoś o zarobkach w TVP
W najnowszym wywiadzie Maciej Orłoś został również zapytany m.in. o swój wielki powrót do TVP oraz przyszłość prowadzonych przez niego w ostatnich latach internetowych programów. Wiktor Krajewski wspomniał również o zarobkach dziennikarza w stacji za kadencji PO, które ujawniło niedawno Prawo i Sprawiedliwość. Według (dodajmy, niepotwierdzonych) informacji PiS Orłoś w latach 2013-2016 miał zarobić 2 miliony złotych.
W rozmowie z Wprost dziennikarz zapewnił, że nie przejął się, gdy PiS wziął jego zarobki pod lupę. Jak zaznaczył, przez lata był główną twarzą TVP, a w ramach kontraktu miesięcznie prowadził nawet 20 wydań "Teleexpressu" i "Teleexpressu Extra" oraz inne programy. Orłoś w wywiadzie stwierdził nawet, że reklamy przed i po "Teleexpressie" miały przynosić TVP 100 mln złotych przychodu rocznie. Dziennikarz jest także zdania, że jego zarobków nie powinno się porównywać z kwotami, które inkasowały gwiazdy TVP w ostatnich latach.
Porównywanie pieniędzy zarobionych za uczciwe, profesjonalne działanie dziennikarskie/prezenterskie do honorariów za realizowanie propagandy partii politycznej na antenie telewizji publicznej - jest skandaliczne - powiedział w wywiadzie.