Maciej Orłoś zawodowo przez wiele lat związany był z Telewizją Polską. Dziennikarz spędził w szeregach stacji 25 lat i w tym czasie prowadził rozmaite programy emitowane na antenie TVP1 czy TVP Info, w pamięci widzów niewątpliwie zapisał się jednak jako prowadzący "Teleexpressu". W 2016 roku Orłoś podjął decyzję o zakończeniu współpracy z TVP. Choć początkowo dziennikarz nie chciał raczej mówić o powodach swojego odejścia, dziś nie ukrywa, że było ono związane ze zmianami, które zaszły w telewizji publicznej za czasów władzy Prawa i Sprawiedliwości. W 2021 roku, pięć lat po rozstaniu ze stacją, Orłoś w jednym z wpisów stwierdził, iż nie chciał "firmować twarzą telewizji, która manipuluje widzami, łamie zasady etyki dziennikarskiej, a (niektórym) dziennikarzom kręgosłupy".
Od czasu pożegnania z TVP Maciej Orłoś już niejednokrotnie publicznie krytykował byłego pracodawcę. Kilka miesięcy temu dziennikarz zachęcał do bojkotu festiwalu w Opolu, zdarzało mu się także uderzać w artystów współpracujących ze stacją. Niedawno wyjątkowo niepochlebnie wypowiedział się na temat debaty przedwyborczej w Telewizji Polskiej oraz późniejszego wydania "Wiadomości". Orłoś nie szczędził też gorzkich słów prezenterce serwisu, Edycie Lewandowskiej.
Przypomnijmy: Maciej Orłoś krytykuje debatę w TVP i poniedziałkowe wydanie "Wiadomości": "OBRZYDLIWE oraz niezgodne z prawem"
Maciej Orłoś zapytany o Beatę Chmielowską-Olech. Skrytykował dziennikarzy TVP
Ostatnio Maciej Orłoś po raz kolejny publicznie wypowiedział się na temat Telewizji Polskiej. Dziennikarz gościł w programie Pawła Orlikowskiego, który zadebiutował na kanale serwisu Na Temat w minioną środę. Duża część rozmowy dotyczyła właśnie pracy Orłosia w TVP i jego odejścia z "Teleexpressu". W pewnym momencie dziennikarz zdradził, co myśli o dziennikarzach, którzy w przeciwieństwie do niego, nie zdecydowali się na porzucenie swoich stanowisk w szeregach stacji.
Podczas dyskusji prowadzący Paweł Orlikowski wspomniał o jednym z wydań "Teleexpressu", który obejrzał w ramach przygotowania do rozmowy. Mowa tu o odcinku wyemitowanym 13 października, który poprowadziła niegdysiejsza redakcyjna koleżanka Orłosia, Beata Chmielowska-Olech. Prowadzący rozmowę nie ukrywał, że to, co zobaczył na ekranie, poważnie go zaskoczyło i wprost nazwał "Teleexpress" "tubą propagandową". Orłoś w odpowiedzi nawiązał do własnych doświadczeń. Dziennikarz stwierdził, iż on sam w pewnym momencie uświadomił sobie, że "z systemem nie wygra". Zasugerował także, że gdyby chciał zostać w programie, musiałby pójść na pewne kompromisy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej części rozmowy Orlikowski wprost zapytał swojego gościa, co sądzi na temat Beaty Chmielowskiej-Olech i czy wciąż ma z nią kontakt. Dziennikarz postanowił jednak nie oceniać jedynie wspomnianej redakcyjnej koleżanki. Zamiast tego opowiedział o swoim stosunku do wszystkich dziennikarzy, którzy nie zdecydowali się na odejście z TVP.
To jest trudne, bo pracowaliśmy w jednej redakcji (...), byliśmy kolegami z pracy i myślę, że się ceniliśmy i lubiliśmy się nawzajem. I teraz w związku z tym ja może nie będę konkretnie mówił o Beacie, tylko będę mówił o tych ludziach, którzy tam zostali jako o pewnej grupie, która siłą rzeczy musiała pójść na te kompromisy - odpowiedział Orłoś w rozmowie z dziennikarzem Na Temat.
Orłoś w dość ostrym tonie wypowiedział się na temat pracowników Telewizji Polskiej, twierdząc, iż stacja złamała w nich poczucie moralności i etyki dziennikarskiej.
Tym ludziom złamano kręgosłupy, kręgosłupy moralne, kręgosłupy dziennikarskie, zmuszając ich do tego, choćby, co ty mówisz. Tak dzień w dzień, w każdym wydaniu. No bo była to konsekwencja tego, że tam zostali. Po prostu z jakichś powodów nie podjęli decyzji, by wysiąść z tego pociągu - skomentował w programie "Wieczór naTemat"
W późniejszej części rozmowy prowadzący zapytał także Orłosia, czy jest w stanie wymienić osoby, które obecnie są związane z TVP i "zachowały twarz". Orłoś w odpowiedzi stwierdził, że twarz "niewątpliwie" straciły osoby związane z programami informacyjnymi, publicystycznymi czy reporterzy. Dziennikarz ma też podobne zdanie na temat osób pracujących w rozrywce, które "firmowały" twarzami to, co działo się w innych programach.
Orłoś o odejściu z TVP. Zdradził powody
Opowiadając o kulisach pożegnania z Telewizją Polską, Orłoś zaznaczył, iż "odszedł z własnej woli". Jak jednak wyjaśnił, nie rozstał się ze stacją nagle, gdyż zwyczajnie nie mógł pozwolić sobie na to, by "trzasnąć drzwiami" i nie myśleć o przyszłości - jako człowiek odpowiedzialny, wcześniej "wypracował odpowiedni grunt". Ostatecznie nie przedłużył więc kontraktu z TVP, a później podjął nową pracę.
Orłoś zapewnił także, że nie odszedł przez sam fakt, że prawica "przejęła władzę" - bo gdyby "prowadziła uczciwie media", wciąż by w nich pracował. Jak wyjaśnił, chodziło mu głównie o "styl nie do przyjęcia, chamstwo, działania propagandowe, łamanie kręgosłupów dziennikarzom".
Zobacz również: Maciej Orłoś WRÓCI do TVP?! Dziennikarz WYMOWNIE odpowiedział na pytania o ponowne prowadzenie "Teleexpressu"