Jerzy Stuhr zmarł 9 lipca w wieku 77 lat. Wiadomość o śmierci aktora poruszyła nie tylko jego fanów, ale przede wszystkim środowisko twórcze i najbliższą rodzinę. Żegnały go największe nazwiska polskiego świata filmu i teatru. Nie mogło także zabraknąć pożegnania od Macieja Stuhra, który zdecydował się zamieścić rodzinne, czarno-białe zdjęcie przedstawiające trzy pokolenia, które opatrzył wymownym komentarzem: "Wdzięczność...".
Maciej Stuhr dopiero teraz zdecydował się opowiedzieć o ostatnich latach życia swojego ojca i o trudnościach, z jakimi przyszło mu się zmierzyć, a które były niewidoczne dla widzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wywiadzie dla "Newsweeka" Maciej przyznał, że jedynie najbliżsi oraz sam Jerzy Stuhr byli świadomi jego rzeczywistego stanu zdrowia, który znacząco wpływał na jakość jego pracy artystycznej.
Jeżeli ktoś chciał zobaczyć po prostu solidne przedstawienie, z dobrymi rolami, to mógł czuć się momentami dziwnie. Zwłaszcza że ojciec miał już duże wahnięcia formy, były dni lepsze, ale też dużo gorsze, kiedy efekt artystyczny był, niestety, mizerny - powiedział Maciej Stuhr.
Maciej Stuhr o ostatnich latach życia ojca
Na pogarszający się stan Jerzego Stuhra wpływały nie tylko zaawansowany wiek, ale także udar sprzed czterech lat. Choroba nowotworowa zmusiła go do poddania się kolejnej operacji. Choć fani byli świadomi problemów zdrowotnych aktora, nie zdawali sobie sprawy, jak te trudności wpływały na jego relacje z bliskimi.
Miał kłopoty ze słuchem, mówieniem, myśleniem. Zasadniczo był kiepsko skomunikowany ze światem. Rozmowa z nim na jakikolwiek temat była coraz trudniejsza. Przypominał raczej dziecko. (...) Ciężko mi mówić o tym publicznie, ale widzowie nie mieli do końca świadomości, że w ostatnich latach to nie był ten sam człowiek, którego mają w pamięci. Udar sprzed czterech lat bardzo go zmienił, potem był nawrót choroby nowotworowej i bardzo poważna operacja - przyznał jego syn.