Pandemia koronawirusa zmieniła życie ludzi na całym świecie. To, co kiedyś było normalnością, jak wychodzenie do sklepu czy na spacer z psem, dziś jest właściwie luksusem.
Trudno powiedzieć, ile jeszcze może potrwać taki stan rzeczy, bo rząd zapowiada, że jesteśmy dopiero przed szczytem zachorowań, który przewidywany jest na przełom maja i czerwca. Z pewnością więc jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy nasze życie nie wróci do stanu sprzed epidemii. Tymczasem obowiązkowa "narodowa kwarantanna" staje się dla większości z nas coraz bardziej uciążliwa.
Psychologowie zalecają, aby mimo wszystko starać się znaleźć w tej sytuacji również jakieś plusy, na przykład to, że mamy więcej czasu dla najbliższych.
Z takiego założenia wychodzi też Maciej Stuhr, który w rozmowie z Vogue.pl wyznaje, że po pracowitym okresie potrzebował odpoczynku i czasu dla siebie.
Mam za sobą bardzo intensywny rok. Nakręciłem trzy seriale, trzy filmy fabularne, wyreżyserowałem dwa filmy ze studentami z Warszawy i spektakl "Inni ludzie" ze studentami we Wrocławiu, obroniłem doktorat. Bardzo więc potrzebowałem czasu, kiedy mógłbym przez chwilę nie pracować, pobyć z najbliższymi, zmierzyć z własnymi myślami, poczytać - mówi.
Aktor nie jest pewien jutra i rozważa różne możliwości. Nie wyklucza nawet, że epidemia tak mocno zmieni naszą rzeczywistość, że trzeba będzie układać sobie życie od nowa. Zapewnia jednak, że jeśli do tego dojdzie, jest z tym pogodzony, bo zrobił już wystarczającą karierę.
Mnie się wydaje, że jestem dość bliski odpowiedzi na swoje pytania, ale przecież nie wiem, jak głęboko sięgnie ten kryzys, jak uderzy w nas wszystkich i - czy niezależnie od dzisiejszych odpowiedzi - nie trzeba będzie meblować życia na nowo. Mam przy tym ogromne szczęście, że zrobiłem tyle kariery, ile chciałem - twierdzi.
Maciej bierze nawet pod uwagę przeprowadzkę na wieś.
Gdyby okazało się, że mam teraz zacząć wiejskie życie, nie byłoby to dla mnie niewyobrażalnym nieszczęściem - deklaruje.
Dobry pomysł?