Maciej Zakościelny jest jednym z naczelnych amantów polskiego kina i swego czasu był nawet pieszczotliwie nazywany "polskim Bradem Pittem". Aktor rzadko pojawia się na ściankach, lecz ostatnio zrobił wyjątek i przybył na premierę filmu "Kogel Mogel 4". W nowym "dziele" Zakościelny ponownie wciela się w postać Piotrusia. Postanowiliśmy zapytać aktora, czy nie miał obaw związanych z wzięciem udziału w produkcji, biorąc pod uwagę to, że recenzenci nie zostawili suchej nitki na fatalnym "Koglu Moglu 3".
Ja nie słyszałem nic na swój temat, wręcz same pochwały, w związku z tym nie bałem się - odparł Maciek z zawadiackim uśmiechem na twarzy.
Aktor rozpływał się nad rolą i przekonywał, że warto wybrać się do kina.
Przede wszystkim zobaczyłem, że Piotruś ma bardzo dużo. I zupełnie mnie nie interesowały inne postaci! Tylko Piotruś. A tak na serio, to fajnie, że przez nasz dom, Piotrusia i Marlenki, przewija się cała akcja. Dostajemy nową osobę do naszej rodziny, dołącza Dorota Stalińska w roli mojej teściowej, mamusi Marlenki. To była wspaniała praca.
W dodatku robiła to osoba, mówię o reżyserce, z którą już wcześniej pracowałem przy "Jak zostać gwiazdą", Anna Wieczur-Bluszcz, której totalnie ufam i cieszę się, że mogłem znowu z nią pracować, bo to jest wielkiej kultury osobistej osoba i bardzo taka przygotowana, oddana, z pasją. Mam nadzieję, że to samo będzie dla widza, tutaj w kinie i że będziecie się dobrze bawić przy tym - dodał Maciej Zakościelny.
Zaufacie Maciejowi Zakościelnemu na słowo i obejrzycie "Kogel Mogel 4"?