Na ekrany kin wchodzi właśnie czwarta część "Kogla Mogla", chociaż nikt nie chciał oglądać już trzeciej. Kilka lat temu producenci stwierdzili bowiem, że z braku nowych pomysłów na dobre komedie odświeżą to, co Polacy kochają od lat. W ten oto sposób powstał "Kogel Mogel 3", w których zagrały takie tuzy aktorstwa jak Anna Mucha, Nikodem Rozbicki, Katarzyna Skrzynecka i Maciej Zakościelny. Zakościelny, "polski Brad Pitt", dostał nawet za swoje popisy nominację do Węży, najgorszych polskich nagród filmowych.
Mimo krytyki po trzeciej części "Kogla Mogla" Zakościelny wciąż robi dobrą minę do złej gry i broni filmu, który jest niczym innym jak żałosnym odcinaniem kuponów od stosunkowo udanych dwóch pierwszych części sagi. Mało tego, wydaje się, że nie ma do sprawy dystansu, bo usilnie przekonuje, że powstał kawał dobrego kina, którego do tej pory nikt nie skrytykował: Maciej Zakościelny ignoruje krytykę "Kogla Mogla": "Nie słyszałem nic na swój temat"
Zakościelny w niedzielę gościł też w "Dzień Dobry TVN", gdzie razem z Olą Hamkało, koleżanką z planu, opowiadali o czwartej części "Kogla Mogla". Maciej grający Piotrusia Wolańskiego trochę przeszarżował z oceną roli, mówiąc, jak bardzo jest to pogłębiona postać.
Chciałem powiedzieć a propos postaci Piotrusia, żeby nie patrzeć na niego wyłącznie jak na dziecko, które jest infantylne, ale żeby dostrzec w nim człowieka, postać dramatyczną, bo ona jest chyba najbardziej dramatyczną postacią - perorował. On jest takim efektem ubocznym wychowania rodziców, to znaczy braku tego wychowania. Myślę, że te deficyty widać w tej postaci, jak ktoś głębiej pogrzebie, to zobaczy. Bo to jest smutne, tak naprawdę, że ktoś taki...
Nie omieszkał oczywiście skromnie podkreślić, jak wiele wysiłku kosztowało go "przepracowanie" postaci Piotrusia. Zakościelny, który w Akademii Teatralnej nie był w stanie zrobić dyplomu magisterskiego, opowiadał, że za jego rolą stoi misja:
Powiem szczerze, bo wiemy, jak Maciej Koterski zagrał jako mały chłopiec tę postać - kultowo - i teraz ktoś, nie jako nową postać, ale w odniesieniu do [niej], to trzeba było przejść pewien etap, jakiś proces zrobić, żeby zobaczyć, co by wyszło... Ja trochę daję tak rodzicom, taką lekcję, że jakby uważajcie, bo to, co teraz dacie dzieciom, na później będzie trącać - przekonywał.
Najlepsze przyszło jednak na koniec. Maciej Zakościelny nie potrafił płynnie wymienić nazwisk aktorów, którzy pojawili się w "Koglu Moglu", a na dodatek pomylił Krzysztofa Kiersznowskiego z Krzysztofem Kieślowskim, który nie żyje od 25 lat.
Jest to również pożegnanie tym filmem z niektórymi aktorami, którzy już odeszli, pani Łaniewska, pan Paweł yyy Boże yyy JOWISZ, Nowisz, pan profesor i Krzysztof Kier... Kieślowski, który... KIERSZNOWSKI, który zagrał wspaniały epizod, ale jest yyy... - jąkał się na kanapie śniadaniówki.
Bardzo barwny - dokończyła litościwie Ola Hamkało. Był przez chwilę na ekranie, ale [wywołał] dużo śmiechu.
Macie ochotę zobaczyć wybitną kreację Macieja Zakościelnego w "Koglu Moglu 4"?