Maciej Zień swego czasu był jednym z bardziej rozchwytywanych przez gwiazdy polskich projektantów. Do grona jego "muz" należały m.in. Maja Ostaszewska, Edyta Herbuś czy Jessica Mercedes.
Niestety wszystko przekreśliła afera finansowa i kłótnia ze wspólnikami. Publiczne pranie brudów nieco ochłodziło jego relacje z przyjaciółkami-celebrytkami, a Maciek, chcąc rozliczyć się z przeszłością, napisał autobiograficzną książkę o błyskotliwym tytule "WięZIEŃ Sukcesu".
Projektant nie zrezygnował jednak z planu "powrotu na szczyt". Od momentu finansowej wpadki udało mu się zorganizować kilka pokazów, a nawet odnowić niektóre znajomości.
Teraz Zień chce chyba poszerzyć swoją działalność, bo w sieci pojawiło się ogłoszenie zamieszczone przez jego chłopaka/współpracownika. Panowie szukają krawcowych i szwaczek, które mają przynajmniej dwuletnie doświadczenie w branży modowej i potrafią szyć "w delikatnych i cienkich jedwabiach, takich jak muślin czy organza".
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że za wysokie kwalifikacje Maciek jest gotów płacić pracownikom stawkę niższą od... cen jego kreacji. Zauważyli to również internauci.
"Taka stawka u wielkiego pana projektanta jest upokarzająco niska", "To aż straszne, kiedy w butiku pojawia się ktoś, kto kupuje dwie, trzy rzeczy, czasem nawet jedną, a płaci za to tyle, ile wynosi twoja pensja", "Żenujące, tym bardziej że to Warszawa" - piszą oburzeni.
Chcielibyście pracować za pół-darmo i mieć niepowtarzalną możliwość rozwoju w "zespole w pracowni o najwyższych standardach rynkowych", czy jednak wolelibyście przyzwoitą stawkę?