Pierwsze sygnały świadczące o tym, że Maciej Szewczyk z Oliwią Miskiewicz pasują do siebie jak pięść do nosa mogliśmy zaobserwować już podczas nagrań pierwszego sezonu Love Island. Wyspa Miłości. Dziewczynie nie pasowało, że Maciej jest osobą dość impulsywną i prostą w obyciu, natomiast mężczyźnie nie odpowiadała szemrana historia Oliwii, z nagimi sesjami zdjęciowymi i niejasnymi źródłami utrzymania w rolach głównych. Prawdziwa impreza rozkręciła się jednak dopiero po zakończeniu programu.
Para kilkakrotnie rozstawała się i ponownie schodziła. Ich związek spotkał jednak swój definitywny koniec, kiedy Szewczyk postanowił opublikować fragment rozmowy, którą uciął sobie z rzekomym sponsorem Oliwii, kompromitując w ten sposób dziewczynę na oczach całej Polski. Miśkiewicz postanowiła odgryźć się na krótkotrwałym ukochanym, podejmując wobec niego kroki prawne, o czym poinformowała w czwartkowy poranek. Młodzieniec nie przeraził się jednak perspektywą sądowej batalii, bowiem sam zaopatrzył się już w adwokata. Jak ostrzega w najnowszym nagraniu opublikowanym na Instagramie, sytuacja bardzo szybko może się odwróci, oczywiście na niekorzyść strony przeciwnej.
"Moje oświadczenie oczywiście będzie. Oczywiście jestem w kontakcie z moją panią adwokat, ale nie będę dawać żadnych danych, bo nie będę robił reklamy bo, po co? Tak się zastanawiam, co to wszystko ma na celu i ciężko powiedzieć, czy to może zastój na Instagramie, czy jakiś pan adwokat wpadł na pomysł, że można zarobić, tylko jakim kosztem? Może nie powiedział Oliwii, że jeśli zostanę uniewinniony, to mogę odbić piłeczkę, a wtedy jestem na korzystniejszej pozycji. Nie będę teraz zdradzać szczegółów, nie będę mówił jak było, o co chodziło i tak dalej. Wszystkiego i tak się dowiecie" - mówi rozżalony Maciej.
Przypomnijmy: Maciej z "Love Island" odpiera zarzuty Oliwii o znęcanie się: "CHCE PIENIĄŻKI DOSTAĆ. Teraz idę na siłkę"
Na całe szczęście, problemy sercowe nie wybiły aspirującego celebryty z rytmu treningowego, o czym raczył nas powiadomić zaledwie kilkadziesiąt minut po opublikowaniu smutnego nagrania.
"A teraz lecimy na siłkę! Dzisiaj luźny dzień, zrobię te ćwiczenia, o których zapominam na co dzień" - czytamy na Instastory Szewczyka.
To się dopiero nazywa samozaparcie!