Niemal od początku swojej kariery Madonna cieszy się statusem ikony społeczności LGBT. W przeciwieństwie do wielu artystów niewychylających się z kontrowersyjnymi wypowiedziami w obawie przed gniewem dyrektorów wytwórni muzycznych, nigdy nie bała się otwarcie wyrażać swoich poglądów. Już na początku lat 90. przełamywała tabu, przechodząc do historii jako pierwsza światowej sławy artystka, która udzieliła wywiadu magazynowi dedykowanemu mniejszościom seksualnym. To właśnie wtedy wypowiedziała głośne słowa o tym, że "każdy z nas ma biseksualną naturę".
Legendarna wokalistka zawsze zaciekle broniła małżeństw osób tej samej płci oraz adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Nic zatem dziwnego, że jej pojawienie się na nowojorskim LadyLand Festival wywołało tak olbrzymią furorę. Zaskoczenie i radość uczestników święta muzyki i tolerancji były tym większe, że udział Madonny nie był wcześniej zapowiedziany przez organizatorów.
Madonna celebrowała Miesiąc Dumy z odmienioną twarzą
Niekwestionowana królowa popu tym razem nie zaprezentowała wiązanki swoich największych przebojów. W trakcie sobotniego wieczoru pełniła rolę jurora podczas specjalnej bitwy tanecznej propagującej kulturę ballroom. Korzystając z okazji, artystka zwróciła się ze sceny do licznie zgromadzonych fanów.
Dziękuję wszystkim za przybycie. Poza moimi urodzinami New York Pride jest dla mnie najważniejszym dniem w roku - oznajmiła, nawiązując do dnia organizacji marszu wieńczącego Miesiąc Dumy.
Madonna w ciągu kilku minut jeszcze bardziej rozruszała publiczność, zachwycając obecnych na festiwalu nie tylko swoim gościnnym występem, ale również odmienionym wyglądem. Zdaje się, że po serii urodowych "poprawek", w których 65-latka swego czasu wyraźnie się zatraciła, wreszcie zaczęła przypominać siebie sprzed kilku lat. Jej doskonałą prezentację podkreślił efektowny biały kombinezon z nabijaną ćwiekami górą.