O Maffashion jest w ostatnich miesiącach głośno za sprawą związku z Sebastianem Fabijańskim i tego, że wkrótce zostaną rodzicami. Choć blogerka jak ognia unika tematu błogosławionego stanu, regularnie serwuje fanom w sieci nagrania, na których możemy zobaczyć jej wyraźne zaokrąglony ciążowy brzuszek.
Mimo że rozwiązanie niewątpliwie zbliża się wielkimi krokami, Julia nie próżnuje. Ukochana nemezis Quebonafide nie tylko w ostatnim czasie intensywnie pracowała nad nową kolekcją swojej marki, ale wciąż prężnie działa w sieci i codziennie publikuje kolejne dopieszczone fotografie, tym samym podtrzymując zainteresowanie swoją osobą.
W czwartek Kuczyńska pokazała zdjęcie w bikini, oczywiście pozując tak, by umiejętnie zakryć ciążowe kształty. Znana ze znajomości programów graficznych szafiarka znów nieco majstrowała przy publikacji. Tym razem uwagi internautów nie przykuła wyretuszowana twarz, ale wygięta szafka znajdująca się za 32-latką. Po serii krytykujących nieudolną przeróbkę komentarzy Maff usunęła zdjęcie i dodała kolejne, już nieco bardziej profesjonalnie "poprawione". To jednak nie udobruchało sporej części obserwatorów.
W internecie nic nie ginie. Co z fotką z zagiętą czasoprzestrzenią przy pośladku? Czy jako influencerka nie powinnaś zdawać sobie sprawy z faktu, jak taki pozornie głupi zabieg wpływa na kobiety, które Cię obserwują? Właśnie przez takie zabiegi mamy body shaming. Smutne to ogromnie - czytamy w jednym z licznych komentarzy.
Jak można było się spodziewać, Kuczyńska postanowiła w mgnieniu oka odpowiedzieć na przytyk.
Nie muszę być dla nikogo przykładem. Nie mam ani takiej ambicji, ani napisane na czole, że to moje zadanie. Chciałam usunąć to, co stało za mną i to zrobiłam - "wytłumaczyła" między innymi.
Przecież lata po sieci pierwsza wersja zdjęcia, na którym paskudnie widać retusz - pisze inna internautka, czego Julka również postanowiła nie zostawiać bez odpowiedzi.
To jest ta sama fota, ciemniejsza. I dalej widać miejsce, w którym przesunięta została szafka, aby uciąć to, co tam stało - tłumaczy się, odpisując na niemal każdy komentarz przyszła mama.
Pod innym z przytyków blogerka idzie w zaparte, że nikogo nie oszukała i od początku przyznawała się do retuszu: Przecież potwierdzam od początku, że wygięłam szafkę...
Przekonują Was jej tłumaczenia?