W czwartek poinformowaliśmy Was o niesmacznym wybryku, którego dopuścił się Sebastian Fabijański. Odpowiadając na zaczepkę jednej z internautek, aktor wyśmiał jej figurę i zasugerował, że powinna znaleźć "dobrego trenera personalnego". Screeny oburzającej rozmowy prędko poniosły się po sieci. Temat podjęła również aktywistka Maja Staśko, której zdaniem Fabijański próbował zdyskredytować młodą dziewczynę na podstawie jej powierzchowności.
33-letni facet próbuje poniżyć nastolatkę ze względu na wagę. Po czym mówi, że nawzajem się "przepraszają". A w sieci pojawiają się komentarze, że to ona prowokowała, sama chciała. Bo napisała, że trzyma kciuki? A może dlatego, że śmiała się dobrze bawić na osiemnastce, ubrać tak, jak miała na to ochotę i udostępnić z tej zabawy zdjęcie? Bo miała za krótką spódniczkę? - pisze na Instagramie Maja Staśko.
Sebastian Fabijański postanowił najwyraźniej zrobić sobie mały detoks od mediów społecznościowych, więc w obronę wzięła go matka jego dziecka - Maffashion. Influencerka uruchomiła się w sekcji komentarzy pod wpisem Staśko, zarzucając jej, że przedstawia wypaczony obraz całej sytuacji, a Seba posunął się do osobistych wycieczek dopiero po jawnej prowokacji internautki.
Komentujecie tu wszyscy post, w którym zabrakło jednej kluczowej rzeczy. Czyli tego, co faktycznie napisała dziewczyna. Jak to pięknie brzmi "ona zażartowała, że może wygra za rok, a on ją obraził i wyśmiał jej wagę". Następnie cały elaborat o tym, jak są nieszanowane kobiety. Sama jestem kobietą, sama uważam, że tekst o siłowni był cholernie słaby i nie na miejscu. Weźcie pod uwagę jednak, że było to napisane w odwecie za opublikowane chamskie story. Story, w którym dziewczyna, posługując się cytatem z kawałka rapowego "ale ku*wa Fabijański", postanowiła w ten sposób go zaczepić, oznaczając przy tym. Ten tekst niesie za sobą wszystkie chamstwa, obelgi, konflikt, z którym od kilku miesięcy Sebastian musiał się mierzyć. To tak, jakby każdy z Was tu zgromadzonych ciągle był opluwany. Tak, opluwany, bo każdy z nas ma uczucia! Każdy ma pewną granicę i nikt nie ma nerwów ze stali - rozpisuje się Maffashion, nawiązując do nieco rozdmuchanego konfliktu między Fabijańskim a Quebonafide.
Mama małego Bastka podkreśla, że sama zwróciła partnerowi uwagę na niewłaściwy ton jego wypowiedzi. Jednocześnie rozumie, że aktora mogło "trochę" ponieść.
Sebastian po próbie odniesienia się do publikacji z dystansem dostał kolejną wypowiedź tej dziewczyny i zareagował spontanicznie i w nerwach. Potem tego żałował i przeprosił. Przeprosili się oboje. Oni między sobą już to załatwili, ale nie… Wszyscy inni będą nad tym siedzieć i komentować w dodatku w oparciu o brak opisanych wszystkich wątków. A dokładnie brak jednego, kluczowego - czyli kto i jak zaczął, zaczepiając wrednie. Dziewczyny i nie rzucajcie się tylko na mnie, proszę. Nie chcę nikogo obrażać ani bronić Sebastiana i jego tekstu. Też mu mówiłam, że był w opór słaby i jak tak mógł? Nie pochwalam tego. Wszystko można było inaczej załatwić, ale nerwy puściły jednej ze stron. Jesteśmy tylko ludźmi.
Przypomnijmy: Maffashion DRWI z kreacji Ewokracji. Stylistka plus size ripostuje: "SEZONOWA CELEBRYTKA! Zajmij się swoimi dresami!"
W odpowiedzi na komentarz Maffashion pojawiło się wiele wpisów osób twierdzących, że jako osoba publiczna od Sebastiana Fabijańskiego należy wymagać wyższych standardów niż od przeciętnego Kowalskiego. Maff niewzruszenie twierdziła jednak, że zacytowanie fragmentu popularnej piosenki jest wystarczającym "chamstwem", aby zareagować na nie w taki sposób, jak zrobił to Fabijański.
Tu nie chodzi o to, czy celebryta, czy nie. Od każdego z nas wymaga się kultury, szacunku itd. To, że ktoś gra w filmach i ma taką pracę, a potem jest znany, nie oznacza, że nagle przestaje być człowiekiem. To nie tak, że jak ktoś nie jest znany, to ma większe prawo obrazić, bo przecież celebrycie nie wypada, "aby mu puściły nerwy", aby też okazał słabość, aby też napisał uszczypliwie. Totalnie zła była odzywka Sebastiana. On sam też tak uważa. Ale nie zakrzywiajmy rzeczywistości, jakby on tak zareagował na niewinny żart. Tylko prawda jest taka, że to z drugiej strony wyszło chamstwo. Może też nieumyślnie, ale jednak. W dodatku takie, które mocno nacisnęło na odcisk.
Na odchodne influencerka dorzuciła, że ona jedynie uważa się za "strażniczkę prawdy" i chętnie pomogłaby każdemu, kto, tak jak jej luby, byłby niesłusznie osądzany.
Nie będę bronić tylko i wyłącznie na oślep swojego faceta. Sama go skarciłam za tekst o siłowni. Bronię prawdy, z jakich powodów doszło do tej całej sytuacji. Jakbyś była moją koleżanką i miałabyś podobną sytuację, też bym stanęła w obronie faktów.
Przyjmujecie usprawiedliwienie Maffashion za zachowanie Seby?