"Kuchenne rewolucje" od 2010 roku są jedną z flagowych produkcji TVN-u, a o ich potędze świadczy fakt, że 3 marca premierę będzie miała już 25. (!) odsłona serii. Mało kto spodziewał się wtedy, że program na podstawie brytyjskiego formatu stanie się takim hitem, a nikomu nieznana wówczas Magda Gessler wyrośnie na kulinarny autorytet i ikonę telewizji.
Wydawać by się mogło, że sukces ten Gessler zawdzięcza przede wszystkim Edwardowi Miszczakowi, który jeszcze do zeszłego roku piastował funkcję dyrektora programowego. Teraz sama zainteresowana ucina wszelkie domysły w najnowszej rozmowie z Filipem Borowiakiem dla Wirtualnej Polski, twierdząc, że - w przeciwieństwie do wielu koleżanek i kolegów ze stacji - nigdy nie należała do "fanklubu" byłego już szefa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazuje się, że Edward nie był przekonany do pomysłu, żeby Magda jeździła z kamerami po polskich miastach z misją ratowania lokalnych restauracji, przy okazji demolując je i obrzucając jej właścicieli soczystymi epitetami. W rozmowie z Wirtualną Polską 69-latka przyznała, że wbrew medialnym doniesieniom, przyjęła informację o transferze Miszczaka do Polsatu bez większych emocji.
Mam być szczera? Ja nie interesuję się w ogóle strukturami miejsca, w którym pracuję - zapewniła. Cieszę się, że ma poglądy takie, jakie ma - bo są to moje poglądy - ale mnie w zasadzie w TVN-ie nie ma, ja jestem na planie. Ja w ogóle nie wchodzę w strukturę organizacyjną tej stacji.
Za "kreatorką smaku i stylu" wstawić miał się syn zmarłego w grudniu zeszłego roku założyciela telewizji TVN, Piotr Walter.
Bardzo lubiłam, z dystansem, Edwarda Miszczaka. On nigdy nie był pomysłodawcą tego programu ["Kuchennych rewolucji – przyp. red.], wręcz przeciwnie, nawet głosował przeciwko niemu. Piotr Walter bardzo mi pomógł i był "za" - przekonuje celebrytka.
W dalszej części wywiadu słynna restauratorka zdradziła, że z Miszczakiem łączyły ją wyłącznie zawodowe relacje i bynajmniej nie można w tym przypadku mówić o większej zażyłości. Podkreśliła zarazem, że ma do dyrektora programowego Polsatu szacunek i nie może odmówić mu profesjonalizmu.
Ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że Edward miał do mnie ogromny dystans, również sympatię - stwierdziła. A ja? Nigdy nie udało mi się zjeść z nim sam na sam kolacji. Ja nigdy nie stałam w kolejce w czasie jego urodzin, by składać mu życzenia. Owszem, wysyłałam mu tort, szanuję tego człowieka, uważam, że jest bardzo twórczy, natomiast ja nie lubię mieć kontaktów osobistych z ludźmi, którzy zarządzają taką dużą stacją, bo chciałabym być tzw. "Szwajcarią" – niezależną, bez wpływów.
Zapytana o pogłoski o jej transferze do Polsatu, gwiazda zapewniła, że były one kompletnie wyssane z palca i nigdy nie brała takiego scenariusza pod uwagę.
Śmieszyły mnie te plotki, nikt mnie nigdzie nie zaciągnie. Wiadomo, że ja mam bardzo mocną osobowość, jestem bardzo lojalną osobą, ja lubię stację, w której pracuję, dobrze się w niej czuję i to jest jedyna stacja, z którą mogę na razie pracować - dodała na koniec.
Myślicie, że tym szczerym wywiadem Magda Gessler podpadnie byłemu szefowi?