Magda Gessler bardzo długo pracowała na pozycję w show biznesie, którą może się dziś poszczycić. Prowadząca "Kuchennych rewolucji" zarabia nie tylko na występach w telewizji, lecz także na własnym wizerunku, którego użycza coraz szerszej gamie produktów i usług. Tylko niedawno została twarzą browaru, "misiów NFT", a nawet... gry komórkowej.
Mimo dość luźnego podejścia do tego, co ostatnimi czasy reklamuje, Magda Gessler jest przede wszystkim restauratorką. Niestety od jakiegoś czasu regularnie pojawiają się głosy, że ceny produktów w jej lokalu potrafią przyprawić o zawrót głowy. Na święta oferowała na przykład makowiec za 120 złotych, a od kilku dni nie przestaje się mówić o jej pączkach na tłusty czwartek po 15 złotych za sztukę...
Przypomnijmy: Magda Gessler sprzedaje REKORDOWO DROGIE pączki! Znów podniosła cenę... Skutek INFLACJI?
Ceny u Magdy Gessler ponownie stały się obiektem publicznej debaty. Tym razem w obronę postanowiła ją wziąć "krytyczka kulinarna" Anna Mucha, która stwierdziła, że "pewne rzeczy muszą kosztować". Sama restauratorka wiele razy wspominała z kolei przy okazji podobnych afer, że wynika to z wysokiej jakości użytych składników, a więc tym samym kosztu finalnego produktu.
Wygląda jednak na to, że Magda jest już nieco zmęczona ciągłym tłumaczeniem się z cen we własnej cukierni. O głosy krytyki postanowił ją zapytać "Fakt", w rozmowie z którym Gessler stwierdziła, że ma podobne głosy w głębokim poważaniu.
Mam to w d*pie - odparła bez zastanowienia Magda.
Jak to tłumaczy? Oczywiście kosztownym procesem produkcji, na którym nie zamierza oszczędzać. Zapewnia natomiast, że pyszności jej przepisu są warte swojej ceny.
Żeby wyprodukować naprawdę dobrego pączka, trzeba wydać pieniądze. Nie robi się tego z powietrza, tylko trzeba wydać na 36 żółtek i prawie pół kilograma masła na kilogram mąki. To kosztuje - wyjaśnia.
Warto wspomnieć, że Magda doczekała się nawet naśladowcy, który także nie widzi problemu w sprzedaży pączków w horrendalnych cenach.
Przekonała Was, że jednak warto?