13 stycznia 2019 roku podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy doszło do wstrząsającego wydarzenia. Kilka minut po godzinie 20.00 w trakcie corocznego "Światełka do Nieba" na scenę wtargnął Stefan Wilmont, który trzykrotnie dźgnął nożem Pawła Adamowicza. Kolejne godziny potwierdziły, że były to rany śmiertelne. Prezydent Gdańska zmarł 14 stycznia, zostawiając żonę i osieracając dwie córki.
Magdalena Adamowicz przeżyła wówczas niewyobrażalną tragedię. Po śmierci jej męża o kobiecie zrobiło się nieco głośniej w mediach. Magdalena wprawdzie nie była tak rozpoznawalna jak jej mąż, jednak miała w swoim dorobku udaną karierą naukową. Uzyskała nawet stopień doktora na Uniwersytecie Gdańskim. Natomiast po śmierci ukochanego zajęła się na poważnie polityką.
Zobacz także: Monika Miller doświadczyła PRZEMOCY ze strony rówieśników: "Rzucali we mnie kamieniami, pluli na mnie..."
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pięć lat temu pożegnała męża. Jak dziś wygląda życie Magdaleny Adamowicz?
W maju 2019 r. Magdalena Adamowicz z rekomendacją Platformy Obywatelskiej wystartowała w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Uzyskała najlepszy wynik w okręgu i została europosłanką. Pamięć o tragicznie zmarłym prezydencie wciąż jest pielęgnowana, duża w tym zasługa właśnie jego żony, która w 2022 r. stanęła na czele Instytutu Pawła Adamowicza.
Zajęta wieloma aktywnościami zawodowymi Adamowicz rzadko udziela wywiadów, a tym bardziej mówi o osobistych przeżyciach. Niedawno jednak wzięła udział w podcaście "Jestem z Gdańska", gdzie opowiedziała o swoim życiu.
Bardzo nie lubię określenia "wdowa". Ciągle czuję się żoną Pawła Adamowicza - przyznała posłanka.
We wspomnianym wcześniej podcaście Magdalena przyznała, że nie tylko jej, ale także całej rodzinie było trudno się pozbierać po tym wydarzeniu.
To zawsze w nas zostanie, córki mają ciągle terapię, ale radzą sobie lepiej - zdradziła.
Okazuje się, że starsza z córek, Antonia, musiała jeszcze sporo przerobić.
Starsza córka w tym roku mogła przepracować przebyte traumy, wcześniej nie miała nawet siły, żeby o nich mówić. (...) Obu bardzo brakuje ojca, ale staramy się żyć dalej - dodała Magdalena.
Mimo że od zamachu minęło pięć lat, to wdowa nie ukrywa, że wciąż trudno jest jej sobie poradzić i przetrwała ten czas tylko dzięki pamięci o ukochanym.
Czas nie leczy ran, bo na takie rany leku nie ma. (...) Te pięć lat przetrwałam, bo cały czas mam przed oczami Twój uśmiech - napisała w mediach społecznościowych.