Magdalena Narożna jest piosenkarką disco polo. Wraz z eks mężem, Dawidem Narożnym, założyli zespół "Piękni i Młodzi". Dzięki muzyce i popularności, jaką zdobyła, mogłoby się wydawać, że całkiem dobrze zarabia. Wokalistka w rozmowie z reporterem Pomponik.pl poruszyła wątek pieniędzy. Jak się okazuje, wcale nie jest jednak tak pięknie i kolorowo...
Cienie i blaski muzycznej kariery Magdaleny Narożnej
Magdalena nie ukrywa, że zaczyna martwić się o swoją przyszłość i o to, ile będzie wynosiła jej emerytura. Wokalistka prowadzi własną działalność gospodarczą i musi rozliczać się z państwem. Nie uważa tego za dobre rozwiązanie. W prowadzeniu własnej działalności dostrzega wiele wad. Choć dostaje niezłe wynagrodzenie i płaci podatki, to nie może pozwolić sobie np. na płatny urlop.
Ja nawet nie mogę iść na płatny urlop, bo sama się zatrudniam i nikt mi nie da. Po prostu muszę zrezygnować z pracy, żeby polecieć sobie na wakacje. Jak zachoruję, to po prostu rezygnuję z pracy. I to jest straszne, że płacimy ogromne podatki i ZUS-y, a nic z tego nie mamy — wyznała w wywiadzie.
Wokalistka zespołu "Piękni i Młodzi" chce zadbać o przyszłość córki
Piosenkarka disco polo już teraz dba o to, aby mieć płynność finansową i nie martwić się o pieniądze, gdy przejdzie na emeryturę. O ile, jak sama mówi, doczeka tego czasu. Już teraz stara się zabezpieczyć finansowo córkę, aby ta miała łatwiej.
Nie wiem, czy doczekam do emerytury i jaka ta emerytura będzie. (...) Przede wszystkim staram się zadbać o przyszłość mojej córki, żebym do tego stopnia ją zabezpieczyła, że jak mi się noga podwinie, bo nie wiadomo, co się w życiu wydarzy, to żeby ona była zabezpieczona i miała łatwiejszy start niż ja - poinformowała Magdalena Narożna.
"Myślę, że i tak zasługujemy na więcej"
Magdalena Narożna otwarcie przyznała, że pobiera zyski z ZAIKS-u. Zaznaczyła, że nie są to duże pieniądze i traktuje je jako dodatkowy zastrzyk pieniędzy, który może się kiedyś przydać. Mimo że pozyskane pieniądze od ZAIKS-u nie są jej głównym źródłem utrzymania, uważa jednak, że i tak są one niewystarczające i powinny być większe. Narożna dodała, że ludzie nie wiedzą, ile tak naprawdę artyści poświęcają czasu na pracę.
Ja bardziej zarabiam w sferze koncertowej i te pieniądze z ZAIKS-u odkładam na drugie konto, żeby mieć na czarną godzinę. Myślę, że właśnie te "zaiks-y" czy "stoart", czy coś takiego, to dla nas artystów to powinno być takie zabezpieczenie. Niekoniecznie, żeby to wyciągać i żyć z tego. Myślę, że i tak zasługujemy na więcej. "Zaiks-y" też pobierają od nas ogromne podatki i opłaty, ale takie jest życie artysty - powiedziała.