Magdalena Ogórek od kilku lat jest jedną z najjaśniejszych gwiazd Telewizji Polskiej i jedną z najbardziej gorliwych propagandystek obozu rządzącego. Była kandydatka na prezydenta RP z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej wsławiła się szczególnie współprowadzeniem z innym pupilem TVP, Jarosławem Jakimowiczem, tworu telewizyjnego "W kontrze".
Chwaląca się tytułem doktora historii 43-latka funkcjonuje w mediach również jako celebrytka. Ogórek prowadzi profil na Instagramie, udziela się też na Twitterze. O swoim życiu prywatnym raczej nie opowiada - wyjątkiem jest chwalenie się podróżami po stolicach i zakątkach Europy, jakie od lat odbywa z córką.
Na początku marca do mediów trafiła informacja o tym, że gwiazda TVP jest już po rozwodzie z mężem, politykiem SLD. Ogórek od byłego męża odcinała się już wcześniej - papiery rozwodowe miała złożyć ponad rok temu, gdy była z nim w separacji. Tymczasem były mąż celebrytki szykuje się właśnie do kolejnego procesu, który ma się rozpocząć 14 kwietnia.
Prokuratura oskarża Piotra M. o wyprowadzenie z kierowanych przez niego szkół dużych kwot pieniędzy. Według prokuratury, Piotr M. miał przywłaszczyć 2,4 mln zł, a część tych pieniędzy miała trafić do Magdaleny Ogórek. O sprawie piszą na łamach wp.pl Szymon Jadczak i Paweł Figurski. Dziennikarze dotarli do pełnych zarzutów, jakie postawiono byłemu mężowi dziennikarki. Jeden z nich dotyczy właśnie jej. Gwieździe TVP nie postawiono jednak żadnych zarzutów.
Sprawa przekazania pieniędzy na konto Ogórek dotyczy wydarzeń z 2016 roku. Według śledczych ówczesny mąż celebrytki podpisał z nią umowę o dzieło na wykonanie badań naukowych "Rabunek polskich dzieł sztuki na terenie Generalnego Gubernatorstwa w kontekście działalności Barona SS Ottona". 50 tys. zł na owe badania Piotr M. najpierw miał przelać na konto matki, a potem na konto Magdaleny Ogórek. Problem w tym, że zakres badań był kompletnie niespójny z profilem szkoły, którą kierował mąż Ogórek. Małopolska Wyższa Szkoła im. Józefa Dietla w Krakowie uczyła wtedy przede wszystkim w zakresie... dietetyki i kosmetologii. Tymczasem badania przeprowadzone przez Ogórek podczas jej wyjazdów za granicę zaowocowały powstaniem książki "Lista Wächtera. Generał SS, który ograbił Kraków", opisującej grabieże polskich dzieł sztuki dokonane przez Niemców i Austriaków podczas II wojny światowej.
Magdalena Ogórek nie chce, by łączono ją z przestępczą działalnością męża. W 2020 roku opublikowała oświadczenie, iż sprawa zarzutów stawianych jej ówczesnemu mężowi w ogóle jej nie dotyczy. Groziła też podjęciem kroków prawnych w sytuacji, jeśli ktoś naruszyłby prywatność jej i jej córki.
Teraz z kolei w korespondencji z dziennikarzami wp.pl były mąż Ogórek twierdzi, że zarzuty prokuratorskie, jakie mu postawiono, są nieprawdziwe.
Środki pieniężne dla Magdaleny Ogórek dotyczące wykonania badań naukowych "Rabunek polskich dzieł sztuki na terenie Generalnego Gubernatorstwa w kontekście działalności Barona SS Ottona" nie były środkami Małopolskiej Wyższej Szkoły im. J. Dietla. Każde oświadczenie o innej treści jest podaniem oczywistej nieprawdy. Akt oskarżenia w tym zakresie jest mocno oderwany od rzeczywistości i bliżej mu do poziomu wirtualnej plotki niż pisma procesowego - pisze Piotr M.
Ogórek w rozmowie z wp.pl oświadczyła zaś, że "nie istnieje z jej strony żadne zobowiązanie zwrotu środków w związku z umową zawartą przez jej byłego męża z nią w imieniu Małopolskiej Wyższej Szkoły im. J. Dietla". Dodała, że nie była przesłuchiwana w tej sprawie przez policję ani przez prokuraturę. Gwiazda TVP nie chciała też komentować zarzutu dla byłego męża, w którym pojawia się jej nazwisko. Przy okazji zagroziła dziennikarzom podjęciem kroków prawnych.
Dodajmy, że byłemu mężowi Magdaleny Ogórek grozi 8 lat więzienia.