Magdalena Ogórek to jedna z tych dziennikarek, których kariera zawodowa może wprawiać w zakłopotanie. Obecna dziennikarka TVP jeszcze kilka lat temu była "tajną bronią" Sojuszu Lewicy Demokratycznej w walce o prezydenturę w kraju. Wkrótce zmieniła jednak poglądy na tyle, że dziś nawet Leszek Miller nie szczędzi jej przykrych słów.
Prawdziwa ewolucja poglądów Magdaleny Ogórek rozpoczęła się niedługo po tym, gdy walkę o fotel prezydenta wygrał Andrzej Duda. Od tego czasu dziennikarka coraz mocniej skręcała w prawą stroną i wkrótce otrzymała propozycję pracy w prawicowym tygodniku Do Rzeczy. Od jakiegoś czasu współpracuje też z TVP Info, gdzie raz po raz daje popis swoich "nowych" poglądów.
Współpraca dawnej gwiazdy lewicy z TVP może nie okazała się dla niej korzystna wizerunkowo, ale najwyraźniej spełniła jej wymagania finansowe, a te podobno są dość wysokie. Co ciekawe, o zarobkach Magdaleny Ogórek w Telewizji Polskiej dowiadujemy się z posiedzenia senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. To właśnie wtedy wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz przyznał, że podobno zarabia ona 600 tysięcy złotych rocznie na podstawie umowy zlecenia.
Ilekroć w poprzednim okresie przychodziłem do radia, a także do telewizji, to ja nie wiedziałem, jakie poglądy ma dziennikarz, który ze mną rozmawia. I uważam, że jest to bardzo ważna wartość. A teraz? Oczywiście zaczęło się od Jedynki. Komentatorzy i osoby, które prowadzą wywiady - to pani Ogórek, pani Hejke, pan Rachoń - ludzie pracujący w telewizji. Ja nie wiem, czy pani Ogórek nie wystarczy te 600 tysięcy złotych rocznie, które na podstawie umowy zlecenie otrzymuje z telewizji? Czy jeszcze trzeba jej dodać? - wypalił Borusewicz.
Ta informacja wywołała spore poruszenie w mediach społecznościowych, dlatego na komentarz do sprawy nie trzeba było długo czekać. Z początku kwestię zarobków Ogórek skomentowało Centrum Informacji TVP, które nie było jednak w stanie zdradzić, ile, jeśli nie 600 tysięcy złotych rocznie, zarabia Magda.
Wysokość zarobków pracowników i współpracowników TVP to informacje objęte ochroną danych osobowych i jako takie nie mogą być ujawniane - usłyszeli dziennikarze Wirtualnej Polski.
Kolejną osobą, która skomentowała kwestię zarobków dziennikarki, został Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP. W opublikowanym na Twitterze poście zaprzeczył on tym doniesieniom.
Całkowicie dementuję informacje przekazane przez marszałka Bogdana Borusewicza, jakoby Magdalena Ogórek zarabiała w TVP 600 tysięcy rocznie. To nieprawda - napisał Olechowski.
W końcu do sprawy odniosła się też sama Ogórek. Dziennikarka oczywiście też nie potwierdziła wersji Borusewicza, jednak podziękowała mu za komplement. Oprócz tego wykorzystała ten moment, aby wbić szpilę jednemu z kandydatów na prezydenta, Rafałowi Trzaskowskiemu.
Miło, że marszałek PO Borusewicz mnie docenia, ale takie stawki wrócą dopiero, gdyby wygrał Trzaskowski - ironizowała "nowa gwiazda prawicy", najwyraźniej nawiązując do jego planów reformy mediów publicznych po ewentualnym zwycięstwie.
Odgryzła się po mistrzowsku?