Syn Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka miał rzadko występującego guza wątroby. Walkę rodziców o życie Oliwiera śledziła cała Polska. Niestety, chłopiec zmarł 27 lipca 2022 roku. Po niespełna roku od tragedii jego matka udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała o żałobie i zmianach w życiu, jakie nastąpiły od tamtego czasu.
Wiem, że Oliwier nade mną czuwa i nie da mnie skrzywdzić. Walczyłam o niego do ostatniego dnia, do ostatniego tchu. [...] Na początku było dramatycznie. Tak naprawdę świat mi się zawalił totalnie. Nie wiedziałam, jak się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości już bez Oliwiera, ale jakaś taka wewnętrzna siła i poczucie, że Oliwier wspiera mnie i chce, żebym nadal żyła i zrobiła coś nie tylko dla siebie, ale również też dla innych, dawała mi nadzieję na lepsze jutro i dawała mi taką siłę, żeby jednak wstać z tego łóżka - powiedziała w programie "Mamy czas".
Magdalena Stępień po śmierci syna większość dnia spędzała na cmentarzu
Magdalena Stępień zdradziła, jak wyglądał jej proces żałoby. Okazało się, że początkowo chodziła na cmentarz kilka razy dziennie. To właśnie nad grobem mogła rozmawiać ze swoim dzieckiem, co ułatwiało jej codziennie egzystowanie.
Ja tak naprawdę codziennie wychodziłam z domu i szłam na cmentarza. Tam sobie siedziałam. [...] Pamiętam momenty, kiedy moje życie na początku toczyło się od wyjścia z domu do pójścia na cmentarz, gdzie spędzałam większość dnia. Chodziła tam 3/4 razy dziennie. [...] Rozmawiałam wtedy z Oliwierem i próbowałam jakoś egzystować - wyznała.
Magdalena Stępień nie jest w stanie oddać rzeczy zmarłego syna
Była partnerka Jakuba Rzeźniczaka po śmierci syna część jego rzeczy oddała innym dzieciom. Niemniej jednak, niektórych przedmiotów nie była w stanie się pozbyć.
One by leżały, patrzyłabym na nie i bym jeszcze bardziej cierpiała, że nie mogę ich mu ubrać. A tak, wiedziałam, że będą służyły innym dzieciom i te dzieci będą w nich chodzić i Oliwierek będzie patrzył na nich z góry i mówił, fajnie, że służą komuś te wszystkie rzeczy i zabawki. [...] To miejsce, gdzie przebierałam Oliwiera, cały przewijak, jakieś rzeczy nadal stoją. To jest nietknięte. Czekam na odpowiedni moment, żeby to przekazać komuś, kto tego będzie na pewno potrzebował, ale jeszcze nie do końca jestem na to gotowa - podsumowała.