Magdalena Stępień kilka miesięcy temu musiała zmierzyć się z ogromną tragedią, jaką była śmierć jej synka Oliwiera. Modelka na jakiś czas zniknęła z mediów społecznościowych, ale wróciła i teraz głośno opowiada o żałobie, a swoimi zwierzeniami chce pomóc kobietom, które również muszą poradzić sobie z utratą dziecka. Teraz Magda gościła w "Mieście Kobiet", gdzie razem z Krystyną Przybylską - mamą Anny Przybylskiej opowiedziały o swoich doświadczeniach.
Krystyna Przybylska przyznała, że minęło już trochę czasu od śmierci Ani i nie pozostało nic innego, jak ruszyć dalej, ale to, że Ania była osobą publiczną, jest dla niej trudne, bo jej temat cały czas "gdzieś się kręci".
Im więcej lat, tym jest większa tęsknota. Jej śmiech i jej hałas, strasznie mi tego brakuje. Bardzo mi tego brakuje i tej jej osobowości. Anka dynamit, Anka wariatka. Brakuje mi jej bardzo - opowiadała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Magda Oliwiera straciła 4 miesiące temu. Przyznała, że mimo iż spędziła z synkiem tylko rok, to jest to dla niej trauma. Stępień opowiedziała również, że w procesie dochodzenia do siebie nie pomaga jej hejt, z którym musi się borykać.
Minęły dopiero 4 miesiące, jak Oliwierek odszedł. Ten proces jest równie ciężki. Ja doświadczyłam tylko roku z Oliwierkiem, pani Krysia dużo lat razem z córką i myślę, że dla niej ten proces był dużo trudniejszy, ale dla mnie jest to wielka trauma, wielka tragedia, o której jest ciężko mówić publicznie, bo Oliwierek był synkiem znanego piłkarza, jak wszyscy wiemy, więc ta sytuacja też mnie dotyczy. To wszystko było bardzo medialne. Oliwier również miał bardzo rzadkiego raka, który do tej pory nie jest odkryty, nie jest odkryte lekarstwo na tę mutację. Ta historia u mnie jest też trudna, bo mierzę się z ogromną ilością ludzi, którzy wspierają mnie, ale też hejtują i nie ułatwiają mi przejścia tej żałoby. Ja też odnajduję spokój i wiarę w dalszą drogę wśród ludzi takich jak pani Krysia, tych ludzi, którzy również stracili dziecko i jak oni sobie radzili. Mi to pomaga i chciałabym być wsparciem dla tych ludzi, jak już ja się pozbieram (...). Ten temat jest tematem tabu. Ludzie się boją tego - mówiła na wizji.
Magda po raz kolejny zaznaczyła, że nie zarabia na śmierci dziecka i obawia się, że teraz cokolwiek osiągnie, to hejterzy przypiszą jej ten sukces - śmierci Oliwierka.
ZOBACZ: Magdalena Stępień stanowczo odpowiada na okrutne komentarze: "Ja na tym NIE ZARABIAM!" (WIDEO)
Teraz cokolwiek ja nie osiągnę, jakiegokolwiek sukcesu, to wszystko będzie, że dzięki śmierci Oliwiera mamusia się wybiła - ubolewała w "Mieście Kobiet".
Magda opowiedziała również o ostatnich chwilach synka. Zwierzyła się, że do końca wierzyła w cud i zaklinała rzeczywistość. Stępień podkreśliła, że to synek dawał jej siłę, ale dużym wsparciem były także słowa innych ludzi, którzy "dawali jej wiarę i modlitwę". Modelka przyznała, że czuję potrzebę mówienia o Oliwierku, który był jej "małym bohaterem".
Do końca się nie wypłakałam. Ten płacz i łzy będą długo ze mną - mówiła.
Magda wyjawiła, że jest pod opieką psychoterapeuty i od razu po śmierci Oliwierka - również otrzymała pomoc od psychologa. W rozmowie z prowadzącymi programu przyznała, że jeszcze przed narodzinami synka, dużo rzeczy spadło na jej barki.
Ja zostałam sama z synkiem, to to wszystko było trochę za dużo jak na jedne ramiona. Rozstanie, narodziny dziecka, choroba dziecka i śmierć dziecka. Chciałabym, żeby o tej historii było głośno, bo wiem, że gdzieś będą jeszcze jakieś kobiety, które może doświadczą czegoś takiego (...). Nie jestem IRON WOMAN, nie jestem kobietą ze stali. Jak mi brak siły, to się modlę. Jak mi się Oliwier śni, to a drugi dzień mam energię. Oliwier mi daje powera do działania - mówiła.
Na koniec Stępień przyznała, że chciałaby mieć rodzinę, dziecko i być szczęśliwa, ale to nie jest etap ani czas na to, aby teraz o tym myśleć.
Dobrze, że mówi o tych sprawach głośno?