Magdalena Stępień przez wiele miesięcy walczyła o zdrowie swojego syna Oliwiera, u którego zdiagnozowano MRT - rzadkiego raka wątroby. Mimo że modelka walczyła do samego końca, organizowała zbiórki, a w końcu udała się z dzieckiem na leczenie do Izraela, to chłopcu nie udało się pomóc. Na samym początku Magda mogła liczyć na wsparcie rodaków, którzy ochoczo brali udział w zbiórkach i wysyłali jej ogrom pozytywnych wiadomości, ale niedługo potem Stępień coraz częściej zaczął dotykać hejt.
ZOBACZ: Magdalena Stępień wspomina Oliwiera. Pokazała zdjęcie synka wykonane dzień przed diagnozą (FOTO)
Magdalena Stępień walczy z hejtem
Po śmierci Oliwierka internauci nazwali modelkę "nekrocelebrytką", twierdząc, że promuje się na żałobie i odejściu synka. Magda kilkukrotnie zabierała już głos w sprawie nieprzychylnych komentarzy, z którymi musi się mierzyć, a tym razem w cyklu "Intymne rozmowy" przyznała, że każdego dnia wciąż walczy o to, by wstawać z łóżka i żyć. Stępień przyznała, że stara się znajdować w sobie siłę, bo wie, że jej syn nie chciałby, żeby się załamała. Zwierzyła się, że doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że przez długi czas będzie jeszcze oceniana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jestem oceniana i będę oceniania i z tym nie wygrasz i co ja mogę zrobić? Żyję. Nie będę ich przecież przepraszać, że żyję - opowiadała.
Magda po raz kolejny podkreśliła, że wywiady były dla niej formą terapii i było jej bardzo przykro, gdy wylała się na nią fala hejtu.
Ja mówiłam o tym głośno, bo miałam taką potrzebę. Polska wolny kraj, mamy wolną wolę, to dlaczego ja jestem oceniana. Mi było bardzo przykro. Oczywiście każdy ma prawo powiedzieć swoje zdanie, ale powiedz to w taki sposób, aby drugiego człowieka nie skrzywdzić jeszcze bardziej. Ja jestem taką osobą, która nie ocenia. Kiedyś jak byłam może młodsza, oceniałam. Ale nauczyłam się wszystkiego, wszystko przychodzi z wiekiem. Nie mam potrzeby mścić się, niszczyć nikogo, hejtować, bo gdzieś tam w głębi serca wiem, że to do mnie wróci - mówiła w rozmowie.
Magdalena Stępień odpowiada hejterom
Po raz kolejny pojawił się również temat robienia kariery na śmierci dziecka. Stępień zauważyła, że była już znana wcześniej, a sugerowanie, że żeruje na odejściu Oliwierka "jest bezczelne".
Ja już wcześniej byłam znana, to nie było tak, że Oliwier umarł i robię sobie karierę na śmierci mojego dziecka. To jest bezczelne.To jest przykre, że ludzie są w stanie tak pomyśleć. Każdy za to dopowie. Ja wiem, że nie robię żadnej kariery na tym. To, że teraz dostaję propozycje współprac, to myślę, że to wynika z tego, że ludzie chcą pomóc, abym stanęła na nogi, abym żyła, abym jakoś funkcjonowała, abym się nie załamała i to dzięki tym ludziom ja dalej funkcjonuje i dalej tu jestem. Gdybym zamknęła się w domu i nie miała przyjaciół, nie miała nikogo, to już by mnie tutaj nie było. Tylko nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, bo widzą tylko ten Instagram, uśmiechnięte zdjęcia. Tak, uśmiecham się, bo chcę dawać tę pozytywną energię. Patrzcie, ja stoję. Może jest ktoś po drugiej stronie ekranu, który stracił dziecko i mówi: Kurcze, ona się podniosła, ja też dam radę - mówiła.
Głos w sprawie Magda zabrała również na swoim Instagramie, na którym wspomniała o wywiadzie dla "Dzień dobry TVN". Zauważyła, że jest wdzięczna za to, co ma i gdyby kiedykolwiek przyszło jej jeszcze prosić o pomoc - na pewno by tego nie zrobiła.
Powiem wam, że pomimo że straciłam tak wiele i Oliwierka ze mną nie ma, to i tak jestem wdzięczna za to wszystko, co mam teraz. Za ludzi, których mam, za przyjaciół porozrzucanych po świecie, których mogę odwiedzić (...). Teraz z perspektywy czasu, kiedy patrzę na to wszystko, co mnie spotkało, cały hejt, który się na mnie wylał... Dla dziecka zrobiłabym wszystko, ale gdyby mnie spotkało coś złego i gdybym miała prosić o pomoc innych ludzi, nigdy bym tego nie zrobiła. Wolałabym umrzeć niż prosić się o pomoc - zapewniała.
Co myślicie o jej słowach?
ZOBACZ: Uśmiechnięta Magdalena Stępień uspokaja fanów: "Działam, pracuję, realizuję marzenia" (FOTO)