Magdalena Stępień ma za sobą niezwykle ciężki okres w życiu. Przez wiele miesięcy walczyła o życie synka w izraelskiej klinice. Oliwierek zmarł, mając rok, po długiej walce z rakiem. Przez ten cały czas modelka mogła liczyć na wsparcie internautów, którzy zasilali zbiórkę.
Oczywiście pojawiły się osoby, które zarzucały, że Magdalena Stępień nie prowadziła transparentnej dokumentacji związanej ze zbiórką, a co za tym idzie, ich zdaniem nie było wiadomo czy faktycznie przeznaczyła całą kwotę na chorego syna. Ostatecznie celebrytka zaprezentowała szczegółowe rozliczenia, w tym zdjęcia przelewów i wszystkie rachunki. Podzieliła się również przejmującymi zdjęciami Oliwierka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Magdalena Stępień wraca do rozliczenia zbiórki
Magdalena Stępień nie ukrywa, że pozbieranie się po stracie syna jest dla niej niezwykle ciężkie. Po udostępnieniu dokumentacji ze zbiórki poczuła jednak, że ma wsparcie obserwatorów, którzy stoją za nią murem i ciepłymi słowami dodają otuchy. Na przestrzeni minionych dni otrzymała tylko jedną hejterską wiadomość.
Choć nadal moje serce jest rozwalone na kawałki, to od kilku dni czuję niesamowitą ulgę. Ilość wiadomości, wszystkie komentarze pod ostatnim postem pokazały mi, jak wiele osób stoi za mną murem. Nie wiem, czy uwierzycie, ale na około tysiąc wiadomości, otrzymałam jedną hejterską. Niesamowite, jak wszystko nagle zmieniło postać całej tej sytuacji - pisała Magdalena Stępień na Instagramie.
Celebrytka dopiero ostatnio poczuła, że jest gotowa na podzielenie się pełną historią choroby Oliwierka. Ból w sercu pozostanie jednak na zawsze.
W moim sercu już zawsze będzie ból, ale wiem, że w końcu mam za sobą ten okropny hejterski atak, który towarzyszył mi od momentu choroby mojego syna. Czy mogłam wcześniej to wszystko powiedzieć, pokazać? Tak, mogłam. Ale nie byłam gotowa, nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, przez co przechodziłam, przygotowując się do wydania oświadczenia. W końcu mogę zamknąć tamten etap, etap nienawiści, pomówień, hejterskich ataków, który niszczył mnie i nie dawał spokoju.
Magdalena Stępień wciąż nie jest w stanie zrozumieć, jak była w stanie poradzić sobie z chorobą i śmiercią synka.
Do dziś nie wiem, jak to udźwignęłam, do dziś nie wiem, jak dałam radę mierzyć się ze stratą syna, a jednocześnie z tym wszystkim, co mnie spotkało w ostatnich latach. Wiem, że Oliwierek jest dumny ze mnie, a siła którą miałam przez ostatni czas, aby przejść przez to piekło, płynęła od niego i nadal płynie. Wasze wsparcie jest dla mnie również nieocenione.
Magdalena Stępień przeprasza
Na sam koniec modelka przeprosiła za opublikowanie zdjęć i filmów z ostatnich chwil Oliwerka.
PS. Przepraszam za zdjęcia Oliwierka w tak ciężkim stanie, ale wiem po Waszych wiadomościach, że Oliwier stał się w Waszych oczach bohaterem. Tymi trudnymi chwilami chciałam pokazać Wam, jak trudno jest dalej żyć. Widoku cierpiącego Oliwierka nie da się wymazać z głowy, on zostanie ze mną już na zawsze. Nikomu tego nie życzę! - dodała.