Podczas gdy w innych rozwiniętych krajach politycy zajmują się tematami dotyczącymi np. gospodarki czy zbrojenia, w Polsce wciąż debatuje się na temat antykoncepcji i aborcji. Decyzje rządzących w tych obyczajowych kwestiach zawsze odbijają się szerokim echem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maja Bohosiewicz nie wytrzymała. Oto co myśli o zawetowanej ustawie dotyczącej tabletki "dzień po"
Podobnie było, gdy Andrzej Duda zawetował ustawę dotyczącą pigułki "dzień po". Piątkowa decyzja prezydenta zelektryzowała media. Głos w sprawie zabrały także celebrytki, w tym Maja Bohosiewicz. Siostra Soni popełniła obszerny wpis, w którym wyraża swoje niezadowolenie i przytacza argumenty za tym, że budząca kontrowersje tabletka powinna być ogólnodostępna.
Ludzie uprawiają seks. Ludzie w różnym wieku. Moim zdaniem warto przestać ten seks demonizować i chować go do piwnicy i udawać, że go nie ma. Powinno się o nim mówić, otwarcie, szczerze, z zaufaniem. Skoro będziemy same pruderyjne, nie będziemy rozmawiać z własnymi córkami o okresie, seksie, o ginekologach, cipkach, penisach, o zdrowiu, o miłości, to jak do cholery chcecie, żeby te córki rozważnie rozpoczynały swoje życie erotyczne? Nie mamy w Polsce dobrej edukacji seksualnej, mamy za to dużo religii. Kościół katolicki i seks to mało efektywny mariaż, który zamienił ducha czasu na ducha świętego - grzmi mama dwójki pociech.
Maja Bohosiewicz wyjaśnia, jak działa tabletka "dzień po"
Następnie wyjaśnia, czym jest i jak działa pigułka "dzień po":
Kilka słów o tabletce "dzień po" - nie jest to tabletka wczesnoporonna, tylko tabletka hormonalna, która opóźnia owulację i zagęszcza śluz tak, że plemnik nie da rady "dolecieć". Jest to rodzaj antykoncepcji awaryjnej.
Maja Bohosiewicz ubolewa nad brakiem edukacji seksualnej w Polsce
Maja wspomina, jaki stosunek do owych tabletek miała ona i kobiety z jej otoczenia:
Do sedna, my dziewczyny, które zarabiały pieniądze, mieszkały w dużych miastach, bez problemu taką tabletkę sobie załatwiałyśmy, jeżeli wydarzyła się jakaś sytuacja awaryjna. Któraś zawsze miała mamę lekarkę, przegadała farmaceutkę, albo miałyśmy po prostu skitrane te tabletki w szufladzie na czarną godzinę. I to jest odpowiedzialne! - czytamy.
Wskazuje, że stosunki seksualne można w naszym kraju uprawiać od 16. roku życia, dlatego też logiczne jest, by traktować nastolatków nieco poważniej i nie utrudniać im zbliżeń, do których czy tego chcemy czy nie i tak dojdzie.
Jak słyszę te wasze durne komentarze, że seks nie jest dla 16-latek, to trafia mnie szlag. Prawnie można uprawiać seks od 16. roku życia i nikt nie potrzebuje na to zgody rodziców. Nie potrzebuje też zgody na zakup prezerwatywy. Tylko od was zależy, czy wychowacie swoje córki w otwartości i zaufaniu, tylko od was zależy, kiedy zaczną współżycie, z kim, gdzie, z jakiego powodu i czy wam o tym powiedzą. Może zrobią to w ukryciu? Może nie będą miały 200 złotych na prywatną wizytę na cito, aby dostać receptę? Może dowiecie się dopiero o terminie porodu? Zakazywanie i utrudnianie zabezpieczenia przed niechcianą ciążą jest głupie. Po prostu ku*wa głupie - burzy się i apeluje:
Edukujcie swoje dzieci tak, żeby nie musiały korzystać z tabletki po, chociaż jest to bardzo trudne, bo zdarzają się sytuacje nieoczekiwane, awaryjne, których nie da się przewidzieć. A seks, pamiętajcie, jest piękny i ciekawy jeżeli tylko dacie swoim dzieciom wystarczająco dużo wsparcia, zaufania, rozmowy, żeby mogły wprowadzić się w ten świat odpowiedzialnie. Amen - kwituje.
Zgadzacie się z Bohosiewicz?
Przypominamy: Maja Bohosiewicz zachęca do udziału w wyborach i "dyskretnie" ODRADZA głosowania na dwie partie. "Nie mówię wprost"