Tydzień temu na Ukrainę spadły pierwsze rosyjskie bomby i od tamtej pory rzeczywistość nie jest już taka sama. Polacy natychmiast rzucili się w wir pomocy, przekazując uchodźcom rzeczy materialne, ale też wspierając rozmową, oferując transport, a nawet nocleg.
Mało kto jest w stanie w tej chwili myśleć o czymś innym niż wojna, ale Maja Bohosiewicz postanowiła przypomnieć, że życie biegnie dalej. Jeden z internautów zapytał ją, czy to stosowne lecieć gdzieś teraz na urlop.
No jasne, że to stosowne, a nawet wskazane. Czy to, że polecisz na urlop, odbierze komukolwiek coś? Czy to, że nie polecisz na urlop, polepszy czyjąkolwiek sytuację? Nie. Słuchajcie, mamy pół miliona uchodźców u siebie, ta gospodarka musi się normalnie kręcić, bo potem to umarł w butach (albo i bez) - dowcipkuje Maja.
Bohosiewicz ujawnia, że nie rozmawia ze swoimi dziećmi o wojnie.
To nie jest problem, z którym powinny się mierzyć. Pamiętam, jak rodzice zabrali nas do Chorwacji pół roku po wojnie, bo było tanio. Pierwszy raz w życiu spaliśmy w hotelu - to pamiętam. I pamiętam, że jedziemy, a za nami i przed nami czołg. Wszędzie rozstrzelane, puste domy. Na kempingu porzucone przyczepy. Miałam wtedy z sześć lat i okropnie bałam się od tego czasu wojny. Zadanie dla pięciolatka to zacząć nazywać poprawnie swoje emocje, a nie dźwignąć wojnę i to, że ludzie giną przez cudzą chciwość - pisze celebrytka.
Maja udostępniła też screen z wpisu innej użytkowniczki oburzonej tym, że w Paryżu organizowany jest właśnie Fashion Week.
Prawdopodobnie właśnie wybierasz swoją nową stylizację w stylu ulicznym, podczas gdy w Ukrainie ludzie nie zmieniali ubrań o sześciu dni, bo żyją w schronach przeciwbombowych i w stacjach metra - czytamy w poście.
Bohosiewicz postanowiła to skomentować: "A co Ukrainie pomoże to, że odwołają Fashion Week? Ktoś ma jakiś pomysł?" - pyta, dając do zrozumienia, że jest przeciwna odwoływaniu modowego święta.
Podzielacie jej punkt widzenia?