Maja Bohosiewicz jest niewątpliwie jedną z najbardziej wygadanych polskich celebrytek. Słynąca z ciętego języka influencerka komentuje rzeczywistość, dzięki czemu udało jej się zgromadzić na swoim profilu instagramowym już ponad pół miliona fanów. Pod koniec wakacji 31-latka uraczyła ich szczegółowym opisem lotniskowych toalet, które zastała w Modlinie, gdy wracała z wakacji.
W przeciwieństwie do wielu koleżanek z branży, Bohosiewicz nie kryje się z tym, że korzysta z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Gdy mieszkała jeszcze w Dubaju z mężem i dziećmi, specjalnie przyleciała do Polski, żeby złożyć wizytę w swojej ulubionej klinice. Efektami naturalnie podzieliła się na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Matka dwójki dzieci ma za sobą także nieco bardziej inwazyjną ingerencję w ciało. Chodzi o operację powiększenia biustu, do której kilkukrotnie zdarzało się jej publicznie nawiązywać. W zorganizowanej niedawno serii pytań i odpowiedzi Maja raz jeszcze poruszyła temat swoich silikonowych piersi, gdy jedna z internautek zapytała ją, czy implanty mogą dawać niekomfortowe odczucia. Co na ten temat sądzi Maja?
Dla mnie bardzo wygodne i komfortowe. Pewnie inaczej czuje to "macant", ale też nie słyszałam narzekania. Wiem, że dla niektórych to temat tabu, natomiast ja totalnie nie mam problemu z takimi pytaniami. Dla mnie to jest proste: nie mam piersi, chcę mieć piersi, robię piersi. Ani to skandal, ani wstyd, ani powód do dumy, czy chwalenia. Cycki to cycki - podsumowała.
Nie jest tajemnicą, że operacja piersi aktorki wiązała się z niemałym wydatkiem - Maja przeznaczyła na nią "skromne" 20 tysięcy złotych. Celebrytka nie żałuje jednak ani jednej wydanej złotówki.
Miałam tak pierwszy rok, że kupowałam wszystko obcisłe z dekoltami - przyznała.
Chcieliście to wszystko wiedzieć?