Były czasy, gdy Agnieszka "Frytka" Frykowska cieszyła się tytułem naczelnej skandalistki polskiego przemysłu rozrywkowego, a jej godny podziwu upór, z którym wywoływała kolejne sensacje zapewniał jej nieustającą uwagę mediów i upragnione wzmianki w prasie. W pewnym momencie gwiazda "Big Brothera" i bohaterka słynnej sceny w jacuzzi zniknęła z show biznesu, żeby nieoczekiwanie powrócić na salony jako bogobojna Maja.
O swojej imponującej przemianie nawrócona "grzesznica" postanowiła opowiedzieć na łamach autorskiej książki "Pokonaj siebie", gdzie opisała między innymi swoją próbę samobójczą, a także powróciła pamięcią do traumatycznego zdarzenia, gdy została zgwałcona przez własnego partnera.
Ostatecznie 42-latce udało się odnaleźć w życiu powołanie, z dnia na dzień pozbywając się z domu wszystkich rzeczy związanych z czarami.
W rozmowie z "Faktem" Frykowska przyznała, że nie wstydzi się błędów, które popełniła za młodu, ponieważ to właśnie dzięki nim odnalazła w życiu właściwą drogę.
"Dużo nabroiłam" - podsumowała celebrytka. "Odnalazłam jednak Boga i się zmieniłam. Tylko głupcy nie wyciągają wniosków z błędów."
Maja stwierdziła, że nie zamierza ukrywać "barwnej" przeszłości przed swoją 5-letnią córką, która jest owocem związku z ekonomistą Michałem Brzezińskim.
"Na razie moja córka nie ogarnia, kim jest mama" - zapewniła Frytka. "Ale za jakiś czas, chyba jak będzie szła do szkoły, to dam jej moją książkę jako przestrogę. Będę chciała być pierwszą osobą, która jej powie, kim była mama w młodych latach. Co robiła w reality show, jakie poniosła tego konsekwencje oraz kim jest dzisiaj i jakie wartości sobą reprezentuje. Mam szczerą nadzieję, że nie będzie popełniała moich błędów..."
Dobry z niej pedagog?