Pierwsze edycje "Big Borthera" bez wątpienia okazały się ważnym wydarzeniem dla naszego rodzimego show biznesu i polskiej popkultury. Widzowie z wypiekami na twarzach śledzili kolejne losy bohaterów, którzy dopuszczali się tam dość kontrowersyjnych, jak na ówczesne czasy, działań.
Za jedno z ważniejszych wydarzeń w historii formatu zdecydowanie uznać można głośny skandal, kiedy to Frytka i Ken zgorszyli telewizję erotycznymi scenami wprost z bulgoczącego jacuzzi. Wtedy też Frykowska została okrzyknięta mianem naczelnej polskiej skandalistki i przez lata musiała mierzyć się z ostrą krytyką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Celebrytka w niedawnej rozmowie z "Plotkiem" zdradziła jednak, że cała sytuacja pokazana w programie tak naprawdę miała się... wcale nie wydarzyć. Frykowska wyznała też, że inne skandaliczne sytuacje z jej udziałem miały być "naciągane", ale gdyby nie one, to nikt nie wiedziałby, kim w ogóle jest "Frytka".
Żeby było śmieszniej, to nagle się okazuje, dzięki Bogu, że to się stało wtedy, bo dzisiaj zobacz, co się dzieje w telewizji, w ogóle nie byłabym zauważona. Nikt by nie wiedział, kto to jest Frykowska. Oczywiście wiele rzeczy było naciąganych. Śmieję się, mam ogromny dystans do tego w tej chwili - żartowała.
Dyplomowana producentka filmowa przyznała jednak, że dawniej miała kłopoty ze zdystansowaniem się do palącej krytyki, którą nie zawsze uważała za słuszną. Ponadto, zdaniem Frykowskiej, sceny, które zajmowały widzów, nie zawsze były tym, na co wyglądały.
Był taki moment, że nie umiałam nabrać dystansu do tego, w jaki sposób linczowano mnie za coś, co się w ogóle nie wydarzyło (...) Napisałam książkę "Pokonaj siebie" i tam opisałam tę sytuację, że nic się nie wydarzyło takiego, o czym media mówiły - wyznała.
Media się rządzą swoimi prawami. Chodzi o oglądalność. Żyjemy przede wszystkim w płaskim świecie instagramowym, gdzie liczą się tylko "lajki". Dzieci popełniają samobójstwa z tego powodu, że ktoś ma ich więcej. Dla mnie to jest w ogóle jakaś paranoja totalna, bo ja jakby tym nie żyję. Wielokrotnie dostaję takie informacje, że chcą mi zwiększyć zasięgi, że to nie są "fejkowe" konta. Ja mam to w nosie. Robię swoje, idę tak, jak czuję - podsumowała.
Przypomnijmy, że przy okazji wznowienia popularnego formatu Maja zaznaczyła, że nie planuje żadnych powrotów do reality show z "przyczyn oczywistych".