Z początkiem marca na antenie TVN zadebiutował program "Przez Atlantyk", w którym grupa celebrytów przemierza ocean na pokładzie niewielkiej łodzi. I tak widzowie show już od kilku tygodni mogą podziwiać, jak jego uczestnicy stawiają czoła licznym wyzwaniom żeglugi oraz próbują mierzyć się z rosnącym napięciem w grupie. Między współpasażerami nierzadko dochodzi do konfliktów i spięć. W ostatnim odcinku miała na przykład miejsce ostra wymiana zdań między Mają Hirsch a Renatą Kaczoruk. Sytuację próbował załagodzić Antek Królikowski.
Każdy krok uczestników "Przez Atlantyk" jest starannie dokumentowany przez towarzyszące im kamery. W programie możemy zobaczyć nie tylko emocjonalne kłótnie między podróżującymi, lecz również ich codzienność na pokładzie, w tym nocne wachty, wspólne posiłki czy rozmowy z najbliższymi. O życiu na oceanie postanowiła ostatnio opowiedzieć Maja Hirsch.
Podczas rozmowy z Plejadą aktorkę zapytano na przykład, czy płynąc przez Atlantyk, myślała czasem o tym, jak wypadnie na ekranie. Nie jest tajemnicą, że Maja, podobnie jak pozostałe uczestniczki programu, w tak ekstremalnych warunkach zrezygnowała z makijażu i przed kamerami prezentowała naturalny look. Jak zapewniła Hirsch, znacznie bardziej przejmowała się "wizerunkiem swojej osobowości" i tym, jak poradzi sobie z wyzwaniami podróży.
Jeżeli chodzi o wygląd, to w pewnym momencie zaczęłam mieć na to wywalone - wyznała w rozmowie.
Zobacz również: "Przez Atlantyk". Podekscytowany Antek Królikowski dzwoni do Joanny Opozdy na środku oceanu: "Dumny jestem, że sobie radzisz..."
Maja nie ukrywała, że na początku emisji programu była nieco zaskoczona własnym wyglądem, z czasem kwestia ta zeszła jednak na dalszy plan. Zresztą w rozmowie aktorka otwarcie przyznała, że na pokładzie łódki miała tak wiele zajęć, że z czasem kwestie związane z wyglądem zeszły na dalszy plan.
Na początku mówiłam: Boże, jak ja wyglądam?! A teraz, jak już to oglądam, to myślę: spoko, nieważne. Było mi bardzo gorąco, a od rana wiedziałam, że mam projekt pt. umycie zębów, umycie buzi, upranie rzeczy sobie albo kolegom, ugotowanie obiadu, upieczenie chleba. Więc ja wiedziałam, że w ciągu dnia muszę zrobić te kilka rzeczy, a czas na łódce płynie zupełnie inaczej - wspominała.
Okazuje się jednak, że od czasu rozpoczęcia programu Hirsch spotkała się z głosami krytyki odnośnie swojego wyglądu. Jak zdradziła Plejadzie, natknęła się na wyjątkowo niewybredny komentarz, w którym ktoś zarzucił jej, że w naturalnym wydaniu nie prezentuje się korzystnie. Maja zapewniła jednak, że kompletnie nie przejmuje się podobnymi przytykami.
Czytałam jakieś komentarze i ktoś napisał o mnie: "Jak zrobiona, to dobrze wygląda, a jak nie, to masakra". Mam z tym luz, bo ja generalnie raczej na co dzień się nie maluję, nawet rzęs, noszę okulary i jest mi z tym dobrze, akceptuję to - zapewniła.
Hirsch dodała, że na ogół dość ciężko jej wytrzymać nieco dłużej w pełnym makijażu - również przez wzgląd na swój zawód, przy którym nieustannie poddawana jest charakteryzacji. Jak przyznała, łódka na środku Atlantyku była "ostatnim miejscem", w którym mogłaby martwić się o wygląd.
Najważniejsze, że w ogóle się myłam i zachowałam jakąkolwiek higienę, żeby być ok w stosunku do siebie i do kolegów - dodała.
Doceniacie jej szczerość?