Gdy Maja Hyży ujawniła, że od lat jest "nękana", sugerując jednoznacznie, że chodzi o jej byłego męża Grzegorza, ten wydał emocjonalne oświadczenie. Stwierdził w nim, że "jest wstrząśnięty" postem Mai, a poza tym do niczego się nie przyznaje. Na celebrytce nie zrobiło to większego wrażenia, bo od kilku dni nie ustaje w ujawnianiu nowych szczegółów ich relacji. Maja Hyży stwierdziła między innymi, że w sprawę wciągnięto jej obecnego partnera Konrada, a ona ma dość tolerowania takiego stanu rzeczy.
Cóż, siła opinii publicznej póki co stoi po stronie Mai. Ta kontynuuje obnażanie faktów na temat byłego męża i opisuje kolejne patologiczne szczegóły ich relacji. W poniedziałek na InstaStories stwierdziła, że dotychczas milczała, bo zależało jej na dobru dzieci. Maja Hyży ma z Grzegorzem dwóch synów, a w lipcu tamtego roku urodziła córeczkę Antoninę, której ojcem jest właśnie Konrad.
Cześć kochani. Do tej rozmowy zbierałam się bardzo długo, ale już chyba czas najwyższy się odezwać, bo nie ukrywam, że chciałabym wrócić do normalności, do codzienności, do normalnych rozmów z Wami, za którymi bardzo tęsknię - zaczyna Maja na InstaStories.
Celebrytka po raz kolejny podziękowała za wsparcie i zaznaczyła, że jest zszokowana powszechnością problemu: okazuje się, że otrzymała wiele wiadomości od innych kobiet dręczonych przez byłych partnerów: (...) Nie wiedziałam, że jest aż tak duży problem i to mnie chyba jeszcze bardziej przeraża, ale czuję mega wielką odpowiedzialność za to, co rozpoczęłam i nie zamierzam skończyć, także cieszę się, że jesteście ze mną i czuję tą siłę kobiet. Jestem z Wami i będę z Wami na pewno - deklaruje Hyży.
Celebrytka mówi wprost: dotąd milczała, bo bała się o dobro dzieci, ale granica jej wytrzymałości pękła. Wyznania mają pomóc jej w powrocie do normalności, bo nie chce już współtworzyć chorego układu, w ramach którego pokornie dała się gnębić.
Przez około 8 lat trwało to, jak siedziałam cicho, nic się nie odzywałam i brałam to na barki. Liczyłam, że kiedyś to się skończy. Milczałam dla dobra dzieci. Ale ile można? Już się wylało, rozlało i już chyba ten margines i granica wytrzymałości pękła. I myślę, że właśnie teraz robię to dla dzieci. Jeszcze jedno: to, że chcę wrócić do normalności, do codzienności, do rozmów z Wami to tylko i wyłącznie dlatego, że to daje mi energię, do tego, żeby walczyć o siebie i, jak się okazuje, o Was - mówi Maja.
Ten problem jest cały czas i ja musiałam nauczyć się żyć z nim od kilku dobrych, dobrych lat, no ale już się wylało i ja już nie chcę być cicho, ja nie chcę milczeć, a tym bardziej teraz, kiedy wiem, że Wy też mnie potrzebujecie i okazuje się, że potrzebujemy siebie wzajemnie... (...) Chcę się właśnie cieszyć takimi rzeczami, które budują, a mniej tych, które demotywują i po których czuje się jak... [tu Maja pokazała zero].
Myślicie, że Grzegorz Hyży jakoś na to odpowie?