Maja Hyży od dłuższego czasu boryka się z chorobą Otto-Chrobaka, która wymagała już siedmiu operacji biodra. Ostatnia z nich, przeprowadzona w grudniu, zakończyła się komplikacjami. Piosenkarka trafiła ponownie do szpitala z powodu zakażenia bakteryjnego, co wymusiło kolejną interwencję chirurgiczną. Konieczne było też przetoczenie krwi.
Artystka podzieliła się swoimi przeżyciami na InstaStories, gdzie wyznała, że jej stan zdrowia jest daleki od ideału. 35-latka przyznała, że brakuje jej sił na codzienne czynności, a emocjonalne obciążenie związane z kolejnymi operacjami jest ogromne.
Czuję się bardzo źle… jak nigdy. W moim 35-letnim życiu przeszłam już siedem operacji na biodra, o czym pewnie nie macie nawet pojęcia, ale to dobrze, bo nie potrzebuję użalania się nade mną. Ale tę wyjątkowo źle znoszę. Raczej jestem silną babką, ale z tą operacją i z tym bólem nie mam siły walczyć. Pionizacja trwała kilka sekund, bo ciało i głowa odmawia posłuszeństwa - napisała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maja Hyży powstrzymywała łzy, mówiąc o wizycie synów w szpitalu
Piosenkarka przyznała, że po przetoczeniu dwóch jednostek krwi czuje się nieco lepiej. Największym zastrzykiem energii była dla niej jednak niespodziewana wizyta synów. Chłopcy pojawili się w szpitalu dzięki partnerowi Mai, Konradowi, który zrobił ukochanej niespodziankę.
Cześć kochani, miałam odwiedziny, przed chwilą byli chłopcy moi. Miałam nie płakać - powiedziała łamiącym głosem. Dali mi tyle energii, samo to, że przyjechali do mnie, i że nie byłam sama przez chwilę... Ogólnie czuję się już trochę lepiej, bo dostałam dwie jednostki hemoglobiny, więc rzeczywiście trochę mnie to postawiło na nogi. Przyjechał Konrad w odwiedziny, nie wiedziałam, że będą chłopcy, zrobił mi niespodziankę. Ucieszyłam się bardzo. Wiadomo, jak to z chłopcami: "Jak długo jeszcze, jak długo jeszcze?". Ale cieszę się bardzo, że byli chociaż na chwilę u mnie. Jakoś tak lepiej mi się na sercu zrobiło, dostałam więcej energii, chociaż ta perspektywa pobytu tutaj jest masakryczna - przyznała.
Maja Hyży gorzko o stanie zdrowia i kolejnym pobycie w szpitalu
Na następnym nagraniu Hyży ponownie podziękowała fanom za internetowe wsparcie, nie kryjąc jednocześnie wzruszenia.
Miałam już nie ryczeć, ale taka jestem. Nie, że się użalam nad sobą, ale to nie jest łatwe, sami wiecie, jak to jest siedzieć samemu. To, że po raz kolejny miałam operację po miesiącu od ostatniej jest dla mnie absurdem i ciężko mi się z tym pogodzić. Mój organizm, fizycznie, nie miał kiedy się zregenerować, a do tego czeka mnie kolejna operacja, czyli ta docelowa - endoproteza, na którą czekam, bo jest produkowana w Stanach. Więc mój organizm dostanie mocno po dupie, ale mam nadzieję, że zostanie mi to w jakiś sposób wynagrodzone, i że będzie w końcu dobrze. Obiecuję wam, że zobaczycie mnie jeszcze uśmiechniętą - skwitowała.