Maja Hyży ostatnio nie narzeka na brak publikacji. Było o niej głośno, gdy została "przyłapana" w ręczniku na balkonie zakopiańskiej chaty. Oprócz tego celebrytka na bieżąco ukazuje w mediach społecznościowych swoją macierzyńską "codzienność", a także dzieli się z opinią publiczną traumatycznymi historiami ze swojego życia.
Nie da się nie zauważyć, że z biegiem czasu Maja Hyży robi się coraz śmielsza w dzieleniu się z fanami swoją prywatnością. Mimo ustaleń z byłym mężem, który rzekomo jeszcze do niedawna nie życzył sobie udostępniania wizerunku ich 9-letnich synów w sieci, piosenkarka postanowiła pochwalić się swoją "patchworkową" rodzinką w świątecznym teledysku.
Teraz dumna mama poszła o krok dalej. W poniedziałek celebrytka wzięła udział w koncercie charytatywnym "Gwiazdy dzieciom", nadawanym na żywo z Białegostoku na antenie TVP. W pewnym momencie do wokalistki niespodziewanie dołączyła na scenie trójka jej dzieci: 9-letni synowie Wiktor i Aleksander oraz 1,5-roczna córeczka Antosia. Jako że celebrytka jeszcze niedawno przekonywała, iż nie zamierza pokazywać w sieci chłopców, postanowiliśmy sami zapytać ją, czemu nagle zmieniła zdanie. Hyży jest przekonana, że w ten sposób spełniła "jedno z ich marzeń".
Jestem bardzo szczęśliwa, że dzięki reżyserowi koncertu mikołajkowego mogłam spełnić jedno z marzeń moich chłopców. Zobaczyli, jak to jest patrzeć ze sceny na widownię - twierdzi Maja Hyży. Zawsze kiedy śpiewam dopingują mnie, pomagają uczyć się tekstów utworów, jeżdżą na wszystkie koncerty. No i właśnie w Mikołajki, na koncercie poświęconym dzieciom, mogli zobaczyć, jak takie wydarzenie wygląda z innej strony. Wspaniałe Mikołajki dla całej naszej rodziny - zapewnia.
Myślicie, że pojawienie się na scenie faktycznie było marzeniem chłopców, czy raczej ich mamy?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?