Maja Hyży długo próbowała zaistnieć w polskim show biznesie. W końcu udało jej się wejść do świadomości zbiorowej i dziś może cieszyć się rozgłosem i rozpoznawalnością. Teraz, gdy w końcu udało jej się spełnić sen o sławie, 32-latka nie zamierza dopuścić do tego, żeby media zapomniały o niej choćby na chwilę. Nawet w przypadku, jeśli dopiero co na świat przyszło jej czwarte dziecko.
Od przyjścia na świat małej Zosi minęły raptem 3 tygodnie, a Maja już zdążyła wrócić do pracy. W ubiegłą środę celebrytka pojawiła się na nagraniach do "Jaka to melodia?". Po drodze wokalistka nagrała jeszcze teledysk z Komodo, a w sierpniu czekać ją będzie trasa koncertowa z Dwójką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zadziwiający zapał i potrzeba działania Mai wywołały w sieci dyskusję dotyczącą "odpowiedniego" momentu, w którym świeżo upieczone mamy powinny pozwolić sobie na taki "comeback". Do krążących w sieci głosów zapragnęła odnieść się sama zainteresowana, zapewniając internautów, że to przecież indywidualne uwarunkowania pozwalają na szybki powrót do pracy po porodzie. Maja wolała, jak najszybciej rzucić się w wir obowiązków i to dla własnej higieny psychicznej.
Jestem szczęśliwa, bo kocham robić to, co robię i kocham ludzi, z którymi mogę pracować - napisała. Jestem trzy tygodnie po porodzie i tą szczęściarą, którą okres połogu chyba nie dotyczy. Sama narzuciłam sobie takie tempo, ale inaczej nie potrafię funkcjonować. Kilka dni w domu sprawiło, że w mojej głowie zaczęły dziać się złe rzeczy i nie poznawałam samej siebie.
Celebrytka nie uściśliła, czy mogło w jej przypadku chodzić o tzw. "baby bluesa".
Dlatego musiałam wyjść do ludzi, zacząć pracować i funkcjonować jak wcześniej, bo wiedziałam, że to jedyne rozwiązanie - stwierdziła. A ta malutka istotka pomogła mi w tym. I się udało, mam energię i chęci do życia, ale wiem, że nie wszystkie kobitki tak szybko i łatwo zdrowieją, dlatego trzymam za Was kciuki i wysyłam dużo energii z uśmiechem.
Zapał do pracy godny podziwu?