Wciąż nie milkną echa tragicznego wydarzenia, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę w Krakowie. W wypadku samochodowym zginęło czterech młodych mężczyzn - jednym z nich był syn znanej z programu "Królowe życia" Sylwii Peretti. Choć minęło już kilka dni, Polacy wciąż żyją tragedią, a do mediów co rusz przedostają się nowe informacje w sprawie.
Przerażające zdarzenie wywołało falę komentarzy. Poza wyrazami współczucia i kondolencjami, media społecznościowe zalały też nietaktowne wpisy i przemyślenia, które internauci mogliby zachować dla siebie. Pojawiają się też pierwsze wywiady ze znanymi osobistościami, które komentują tragedię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maja Hyży o tragicznym wypadku w Krakowie
Poza "królową polskiego driftu", na temat krakowskiego wypadku wypowiedziała się też Maja Hyży. Piosenkarka skomentowała koszmarne zdarzenie na prośbę reporterki serwisu Świat Gwiazd.
To jest straszna tragedia, myślę, że poruszyła każdego. (...) Faktem jest to, że chłopak, który był za kierownicą, po prostu za szybko jechał. Tym bardziej, że był w miejscu zabudowanym, o porze bardzo późnej. To nie może sprawiać, że nagle się rozluźniamy, bo nikogo nie ma na ulicy. Trzeba być odpowiedzialnym kierowcą. (...) Trzeba naprawdę wiele, wiele tysięcy godzin przejechać i w wielu miejscach się pojawić, żeby zdobyć to doświadczenie. Nie wiem, czy osoby za kółkiem nie miały tego doświadczenia, ale na pewno kierowca nie zachował się odpowiedzialnie - podkreśliła piosenkarka.
Celebrytka przyznała, że jako matka, nie chce nawet wyobrażać sobie straty dziecka.
Ja sobie tego nie wyobrażam i nie chcę wyobrażać, bo jestem matką czwórki dzieci i to jest straszna tragedia dla matki, która traci swoje dziecko - przyznała.
Przerażająca historii Mai Hyży
Hyży zaznaczyła, że nie chce obszernie komentować tragedii, lecz postanowiła podzielić się swoją, przerażającą historią zza kółka. Okazało się, że lata temu celebrytka spowodowała wypadek.
Ja też doświadczyłam, nie takiej tragedii, ale spowodowałam wypadek. (...) Po kilku miesiącach doświadczenia za kółkiem, czyli doświadczenia zerowego, postanowiłam kupić sobie auto i uparłam się, że pojadę sama do Niemiec. (...) Przez brak doświadczenia w wielkim mieście (...) okazało się, że w niektórych sytuacjach nie wiem, jak się zachować. Byłam na olbrzymim rondzie, jedne światła się zapaliły (...), ale nie zauważyłam kolejnych za zakrętem. Skręcając na czerwonym świetle, zobaczyłam tylko na wprost siebie, jak auto jedzie na mnie. (...) Dobrze, że trzeźwo myślałam i przygazowałam, żeby to auto jak najmniej mnie uderzyło, (...) gdybym tego nie zrobiła, to nie wiem, jak by się to skończyło, nawet nie chcę o tym myśleć - wspominała.