Od początku w dyskusji o zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego bierze udział Maja Ostaszewska. Wczoraj w całej Polsce odbył się strajk ostrzegawczy kobiet, w którym udział wzięła również aktorka, popierając protest komitetu Ratujmy kobiety. Aktorka udziela się obywatelsko, ponieważ uważa, że "rozleniwienie spowodowało, że konstytucja jest łamana notorycznie".
To jest dla mnie żenująca sytuacja, przez wiele lat nie mówiłam o swojej prywatności. Opowiedziałam swoją historię, gdzie zdrowie i życie mojej córeczki zawdzięczam szybkiej decyzji lekarzy o cesarskim cięciu w 32. tygodniu ciąży. Gdyby ta ustawa przeszła, to nie byłoby możliwe - powiedziała w studio TVN24.
Zdaniem aktorki nazywanie tego, co dzieje się wokół ustawy antyaborcyjnej "fanatyzmem", jest usprawiedliwione:
Aborcja jest czymś ostatecznym. To potworny dramat dla każdej kobiety. Nie wiem, jak to jest, ale mam na tyle empatii, by spróbować sobie to wyobrazić. Nie decydujmy za innych o heroicznych gestach. W tej chwili jest niewielka pomoc państwa. Stoimy w żenującej sytuacji, trudno nie mówić o fanatyzmie. Aborcja jest potwornym dramatem dla kobiety.
Źródło:TVN24/x-news