Od tygodnia trwają poszukiwania Grzegorza Borysa, który jest podejrzany o zabójstwo swojego 6-letniego syna. 44-latek to żołnierz w czynnej służbie. Policja ostrzega, że może być uzbrojony i apeluje, aby w razie natknięcia się na niego nie podejmować prób samodzielnego zatrzymania, lecz powiadomić odpowiednie służby.
Za Grzegorzem Borysem wydano list gończy i udostępniono jego wizerunek. Na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, gdzie prawdopodobnie ukrywa się podejrzany, trwa szeroko zakrojona obława.
Jak to zwykle bywa w przypadku głośnych spraw kryminalnych, do akcji wkroczyło też biuro Krzysztofa Rutkowskiego. "Za wskazanie żywego lub martwego" Grzegorza Borysa detektyw bez licencji zapowiada nagrodę w wysokości 50 tysięcy złotych.
W poszukiwaniach pomaga Krzysztofowi jego dzielna żona, Maja Rutkowski. Była modelka kilka lat temu ukończyła w Łodzi kurs dla detektywów i od tamtej pory jeździ z mężem na "akcje", a także prowadzi własne sprawy.
Przypomnijmy: Maja Plich o sprawie Magdy Żuk: "Jechałam do Egiptu jak ŻOŁNIERZ NA WOJNĘ. Z myślą, że nie wrócę"
Biuro Rutkowskiego "na tropie mordercy"
Na swoim kanale na YouTube Maja udostępniła film zatytułowany "Rutkowski Patrol na tropie groźnego mordercy". Materiał jest profesjonalnie zmontowany, a w tle podłożono muzykę niczym z hollywoodzkich filmów sensacyjnych.
My właśnie całą ekipą biura Rutkowski jedziemy na poszukiwania Grzegorza Borysa, który zamordował swojego 6-letniego syna. Nieprawdopodobna tragedia. Mam nadzieję, że sprawiedliwości szybko stanie się zadość - mówi na nagraniu żona Krzysztofa.
Następnie Rutkowski tłumaczy, że postanowił włączyć się do poszukiwań, bo "zauważył pewną bezradność ze strony policji i służb".
Minął szósty dzień i praktycznie bez żadnego efektu. Grzegorz Borys ukrył się bardzo skutecznie. Czy marynarz ukrywa się w lesie? Czy marynarz jeszcze żyje? Tego nie możemy wykluczyć (...). Dajemy nagrodę za wskazanie miejsca, gdzie może przebywać Grzegorz Borys, a nie za zatrzymanie. Jeżeli macie informacje, przekazujcie nam - apeluje kwadratogłowy celebryta.
Krzysztof Rutkowski sprawdza sygnały od informatorów
Rutkowski otrzymał informację, że podejrzany może ukrywać się kamperze stojącym na jednym z parkingów. Po dotarciu na miejsce okazało się, że pojazd jest pusty. Detektyw bez licencji skierował więc swoje kroki do pobliskiego sklepu spożywczego, gdzie wypytywał kasjerkę o to, czy podejrzany robił u niej zakupy.
Ja go nie rozpoznałam, miałam kolejkę i nie twierdzę, że to był on. Poproście państwo szefa o monitoring i wtedy będzie wszystko jasne - poradziła.
Niestety okazało się, że monitoring wewnątrz sklepu nie działał, więc nie udało się nic zarejestrować. Krzysztof nie zamierza się jednak poddać i dalej przeczesuje z ekipą pobliskie lasy.