Nie od dziś wiadomo, że świat sławnych i bogatych rządzi się własnymi prawami. Mając pieniądze i pozycję jedyne, czego jeszcze potrzebują celebryci, to uznanie wśród "zwykłych śmiertelników". Stąd wielu znanych i lubianych od lat deklaruje, że wiodą normalne życie i zera na koncie nigdy tego nie zmienią. Czy taka argumentacja przekonuje internautów? Delikatnie mówiąc - nie zawsze.
Maja Rutkowski taka, jak my. Zapewnia publicznie, że "jest normalna"
O swojej "normalności" od lat zapewnia także Maja Rutkowski. Z jednej strony żona słynnego "detektywa bez licencji" zapewnia, że dysponuje pokaźną gotówką i kupuje mężowi Rolexa za 150 tysięcy pod choinkę, z drugiej twierdzi, że ona i jej bliscy żyją jak każda normalna rodzina. Tu powinniśmy spytać, kiedy ostatni raz "przeciętny Kowalski" dostał lub podarował Rolexa jako prezent, ale odpowiedź wydaje się podejrzanie oczywista.
Tymczasem w świecie Mai wydarzyło się niemała tragedia, bo odeszła jej przyjaciółka Ewa. W rozmowie z portalem ShowNews Rutkowski wyznała, że kobieta była jej bratnią duszą i nawet razem spędzały sylwestra. Teraz cukiernię, która prowadziła za życia Ewa, będą prowadzić jej mąż i dwie córki. Maja zapewnia, że mimo smutnych wieści stara się żyć normalnie.
Ewa była mi w ostatnim czasie bardzo bliska. Chociaż nie byłyśmy spokrewnione, była dla mnie jak bratnia dusza. Była w moim życiu przez trzy lata. Początkowo traktowałyśmy się na "dzień dobry", "do widzenia". Kiedy w ostatnim czasie stała się mi taka bliska, to zmarła - mówi. To jednak nagroda, że mogłam mieć w swoim życiu takiego człowieka. Mój mąż też bardzo to przeżywa, a mimo to mnie motywuje do tego, żebym żyła dalej. Staram się żyć normalnie, dzisiaj odwiozłam Krzysia do szkoły, potem zawiozłam go na angielski i pojechałam na basen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tu jednak niespodziewanie Maja wtrąciła dość intrygującą anegdotkę. Kolejny raz zapewniła, że familia Rutkowskich to ludzie tacy, jak my. Chcecie dowodu? Otóż jak Rutkowski widzi znajomego, na przykład przed szkołą syna, to opuszcza na chwilę luksusowe auto i nawet poczęstuje się kabanosem.
Niedawno mój znajomy stał przed szkołą. Co z tego, że podjechałam luksusowym samochodem? - pyta retorycznie (?). Szedł z kabanosami, którymi podzielił się z moim Krzysiem, a także ze mną. Jestem normalna, podobnie jak moja rodzina.
Nadal nie wierzycie? Na tym wcale nie koniec. Jeżeli byliście ciekawi, gdzie Rutkowscy kupują produkty pierwszej potrzeby, to Maja wyjaśnia, że wcale nie w luksusowych delikatesach, tylko - uwaga - w dyskontach. Teoretycznie oznacza to, że jeśli pójdziecie do sklepu po jajka i bułki, to możecie tam przypadkiem trafić na rodzinę Rutkowskich podczas codziennych sprawunków.
Wiele osób się dziwi, gdy widzi mojego męża i syna, jak robią zakupy w [tu pada nazwa popularnej sieci sklepów - przyp.red.] czy innym popularnym dyskoncie. Zawsze widzę w ludziach dobro. Na co dzień staram się kierować mottem mojego męża, który twierdzi, że "Jak ktoś jest zły, to nie oznacza, żebyś ty też był" - poucza Maja.
Przekonała Was?